Archiwum
- Westie czy York ???
- Ciapek - lokator ulicy - Znalazł dom na Ursynowie. Prosimy o przeniesienie
- Czy już za późno??
- Coś więcej o owczarku rumuńskim?
- Koral- 4 letna(z tego 3,5 w Schronisku).Szczeka po niemiecku:))) Ma domek :)))
- Proszę o radę!! Jak dbać o sukę i szczenięta po porodzie??
- Tygra I Brenda - FULL FOTEK
- Rumunia - Baia Mare
- Dominacja - jak długo??
- Czy wasze jamniki są agresywne??
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- witch-world.pev.pl
decyzja zapadla...moj kochany dobciu,jutro pozegnanie:(
ulvhedinn - 19-08-2006 00:33
Masz rację... Tess, bądź szczęśliwa [']['][']
Moskva - 19-08-2006 01:15
Sorry za off.[*][*][*] dla suni :-(
Vectra - 19-08-2006 01:21
[`][`][`][`] dla Tess
słowa pewne cisną mi się do usta:angryy: ,ale szanuje to miejsce.
Powiem tylko.
Błagam nie kupujcie już psa nigdy ,ale to nigdy.
anastoki - 19-08-2006 08:27
Nie myslalam ze w zalobie i w niesamowitym bolu po stracie mojego przyjaciela bede tak biczowana.
chce cos sprostowac,minelo 1.5 roku po moich postach,nie odzywalam sie,potem miala pytania odnosnie TESS,i tu przez jedna osobe BIRA znow wrocily do mnie brudy.
Wszystkie psy sa w rodzinie,spotykamy sie wszyscy razem,chodzimy na wspolne spacery,bulek u mojej siostry(po dwuch dniach pobytu u mnie),wyzel u mamy,a Grom(DA)...,mozecie poczytac na molosach jak mnie prawie zmusili oddac go,bo niby u mnie sie meczyl.Zrobilam to dla jego dobra.
Poza tym faktycznie niektorzy stad zapomnieli iz ten watek jest dla Tesi,czy jestem zla czy nie,ale tu chodzilo o nia.
Ja nigdy nic nie ukrywalam,nie klamalam...A to ze jestem "rosjanka na czarno",to dziekuje,ale w ogole mnie nie znacie.Jak mozecie sadzic o czlowieku,ktorego nigdy nie widzieli,nie rozmawiali??
Ja cierpie,jak cala moja 3 osobowa rodzina.
moze to jest kara...
moze dlatego podpisalam sie swym nickiem na molosach,bo nie wystarcza mi samobiczewanie...
ale nie na dogomanii,gdzie myslalam ze nikt mnie nie zna i po prostu chcialam sie podzielic bolem,strata, ktorej nikomu nie zycze!!!
Jest taka pustka po Tess,ze nie moge o tym zapomniec ni na sekundu,taki cholerny bol mnie rozrywa na czesci,taki smutek w naszym domu...
Wolalabym teraz nic nie czuc,w ogole nie zyc,a byc z nia........
mch - 19-08-2006 08:44
(') dla Tess
asher - 19-08-2006 10:22
Anastoki, bardzo, bardzo Ci współczuję (')
Ja nie wiem, jak zachowałabym się w podobnej sytuacji, nie wiem, czy ratowałabym psa za wszelką cenę, nie wiem, czy umiałabym się cieszyć życiem psa, widząc, że ten, kiedyś sprawny, teraz tak całkowiecie jest ode mnie uzależniony, czy ja sama umialabym dac sobie radę z kalekim psem, choć nie mam małego dziecka, a mieszkam "tylko" na drugim piętrze, czy pozwoliłabym mu żyć, czy podjęłabym taką, jak ty decyzję... Nie wiem :-(
MonikoP, dziekuję Ci za mądre posty.
A tym, które rozpętały tu burzę też bardzo współczuję. Zaślepienia, ktore pozwala wam zachowywac się w tak paskudny sposób wobec osoby, ktora dopiero co przezyła tragedię i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, Ba! wy zapewne czujecie się wspaniale, bo przecież spełniłyście święty obowiązek Dogomaniaka: wytropić nieprawidłowości w czyjejś opiece nad psem, wywlec to na światło dzienne i publicznie zlinczować. I nie powstrzyma was nawet to, że osoba, którą linczujecie własnie opłakuje stratę psa, nie powstrzyma was nawet to, że to temu biednemu psu, jego pamięci poświęcony jest ten wątek :shake:
Oktawio6, tobie współczuję szczególnie. I wierz mi, muszę zmobilizować całą siłę woli, by nie życzyć Ci, aby kiedyś przytrafiła ci się chwila nieuwagi, abyś poczuła to, co poczuła Anastoki gdy przeczytała twoje okrutne, obrzydliwe słowa. I co poczułam ja, gdy je przeczytałam. Bo ja, tak, jak Anastoki, straciłam kiedyś psa pod kołami samochodu...
Jeszcze raz dla Tess (')
TangoBlue - 19-08-2006 10:34
[I] [I] [I] - Tess - niech Ci bedzie dobrze za TM.
Anastoki - Wierze w to, ze wszyscy kiedys spotkamy naszych przyjaciol tam, za TM.
Alicja - 19-08-2006 11:17
Anastoki .........ciężko jest się pozbierać w obliczu smierci przyjaciela , a jeszcze ciężej jesli w tym był choć nikły nasz udział ........:-(...............
Tess nie miała szans na normalne życie ................a niestety nie każdy z nas ma możliwość poświecenia sie do reszty / w grę wchodzą bardzo częst pieniądze których tak często brak :shake:,czas /
Jest mi przykro , że nie można pozostawić choć tego miejsca na Dogo nietkniętego ludzką nienawiscią ..........napisałam zresztą w nocy troszkę ................przezywam nadal śmierć mojego psa sprzed 2 lat ...i byłoby mi bardzo ciężko jeśli ktokolwiek w jego temacie pozwalałby sobie na osobiste wycieczki względem mnie i chyba życzyłabym Takiej Osobie ....wszystkiego najlepszego:mad:
Tess .....śpij spokojnie słoneczko[']['][']
Anastoki ..........:glaszcze:
anastoki - 19-08-2006 13:10
Dziekuje jeszcze raz wszystkim.
Ogladaliscie moze kiedys taki horor,gdzie ulicy sa puste,stoi okropna cisza,mgla...i dziki strach,nogi ledwo ida,w glowie sie kreci,a serce w ogole nie bije??
Tak sie czulam tam tego ranka o 7,stoja przed drzwiami schroniska.Pamietam jak weszlam,jak strasznie tam cuchlo,ten zapach,on nadal mnie przesladuje,zapach kotow,moczu,lekow i smierci.
Dopiero teraz moge to opisac,Tess na plytkach,zlozona wpol,zlamana,po oczach widzi,ze nie rozumie co sie z nia dzieje,dlaczego nie moze podniesc tylka,jak to sie stalo...Wzielam jej glowe w rece,spojrzalam w oczy i powiedzialam jak bardzo ja kocham,ze zaraz bedzie lzej,zaraz ona sie uspokoi i przestanie drzac.Zamknela oczy na zawsze u mnie na rekach,uspokoila sie.
Co sie dzieje teraz,pelne ulicy ludzi,samochody,a ja nadal jestem tam,przed drzwiami schroniska.
Wczoraj malego spytali,jak sie wabi twoj piesek(BONIA)a on odpowiedzial TESIU.Bo ona byla zawsze,na wszystkich wyjazdach,zawsze z nami,do przedszkola,do kliniki,w domu...On nie razumie gdzie ona jest,mowi,mamo,idziemy dzis do Tesi,jej bo-bo.
Ktos z Was powiedzial,ze wybralam jak najlatwiej,ze w ten sposob po prostu pozbylam sie klopotu.Coz,Wasze prawo tak sadzic,zycze tylko zeby nikt z Was nie musial podejmowac takiej trudnej decyzji.
Tak,jestem rosjanka,bez rodziny,ktora by mnie teraz wspierala,z malym dzieckiem na reku,umarla mi babcia.Uslyszalam od Was duzo przykrych slow,ale dobre tez uslyszalam.I dziekuje za nie.
Anastazja
Blondella - 19-08-2006 14:55
Dla Tess [']['][']
iwonka_ - 19-08-2006 16:22
Ja przepraszam: chodziło mi tylko o to,że w obcym kraju człowiekowi ciężej niz u siebie i bardziej potrzebuje kogoś do kochania, żeby był tylko jego, i pies to jest właśnie taki "ktoś" z kim mozna pogadać i się pożalić, a tu jej tak z tymi psami nie wychodziło. To nie chodziło o jakieś potępianie ale zrozumienie dlaczego. przepraszam
Bastuśka - 19-08-2006 17:37
Tesiu kochana, biegaj wolna i szczęśliwa za Tęczowym Mostem.
(*)(*)(*)(*)
anastoki - 19-08-2006 21:48
Dziekuje w imieniu swoim i naszej rodziny.
Kupilam swieczke aby ja zapalic,ale nie wiem gdzie,mieszkamy w bloku przy ruchliwej ulicy,za blokiem alkoholicy,zabiora:((
Moze ktos z Was ma pomysly?
p.s.Tess byla bardzo ladna suczka,wszyscy na nia zwracali uwage,statna,elegancka,umiesniona,jak prezyna,taka mloda i pelna zycia...no nie moge:(tak strasznie to boli,nie chorowala,poza ciaza urojona byla silna i wytrzymala,mogla calymi dniami biegac.
Chce sie wierzyc iz teraz tez biega za TM...i jest szczesliwa.
Alicja - 19-08-2006 22:16
Anastoki , my w domu mamy zdjęcie Harley'a w rameczce na półce i tam co wieczór przy odsłoniętym oknie palimy świeczkę codziennie od 2 lat:-(Harley ma swoj grób na dzialce , jeździmy tam czasami zapalić lampkę ...................
Korenia - 19-08-2006 23:54
:-( :-( Jeszcze nigdy nie straciłam psa - całe szczęście.. nie wiem jak 'to' jest. Odeszły chomiczki [*].. ale jak kiedyś za xx lat odejdzie Amy to nie wiem czy przezyje.. Więc współczuje Ci z całego serca... :-( :-( :-(
Zapal przy oknie... lub przy ramce ze zdjęciem..
Ps. Co do postępowania Anastoki to można powiedzieć, że była nieodpowiedzialna biorąc bullke czy innego, ale postąpiła dobrze oddając je w dobre ręce.. Te psy żyją, może je odwiedzić widzi jak rosną itd, a Tess odeszła... odeszła 'na zawsze' to 'inna' sytuacja niż oddanie..
Jeszcze raz dla Tess [*]...:-( :-(
anastoki - 20-08-2006 08:39
jeździmy tam czasami zapalić lampkę ................... Wlasnie kupilam lampke,a nie swieczke.Wiec ja chce gdzies ustawic,raczej nie w domu,bo chodzi o malego,moze przewrocic.
Alicjarydzewska,tak tez Wam wspolczuje,dwa lata oplakiwac strate przyjaciela,musial byc niezwykly.
Czy masz o nim watek,chcialabym to przeczytac,jak radziliscie sobie w trudnej sytuacji ...
rebellia - 20-08-2006 09:47
Mi się wydaje, że w pewnym momencie musi nastąpić etap, gdy pozwalamy mu przejść (także duchowo) za TM... gdy pamięć rodzi wspomnienia, nie ból... gdy pozwalamy mu zamieszkać w tej pamięci, a nie rozdrapywać na nowo rany...
Alicja - 20-08-2006 10:11
Anastoki, wstyd mi się przyznać :oops:ale po prostu nie radziam sobie :shake:.
Miesiąc żylam w innym swiecie :shake:.Potem przyszedł czas wrócić do pracy i musiałam zostawić smutek w sercu a na twarz nalozyć usmiech ........kiedy 3 miesiące po śmierci Harleya jechałam po Ozzyego to płakałam i prosiłam Niuńka by mi wybaczyl ...............
http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=12926
tutaj zobaczysz i przeczytasz o Moim kochanym Harley'u
Masz synka , on pomoże Ci przejść tą ciężką drogę , ale nie zapomnisz nigdy, będziesz tęsknić..................
sota36 - 20-08-2006 10:21
Kochana - kiedys obiecalam mojemu Atosowi, ze nie pozwole, by cierpial. W zyciu zlamalam 2 obietnice, te - NIE! Myslalam, ze sobie nie poradze, ze stchorze, ale wyobraz sobie, kiedy przyszedl TEN moment w czlowieku jest tyle sily, tyle milosci, ze TE droge pokonuje razem. Kiedy Tonio odchodzil tulilismy sie do Niego , mowilam "biegnij, biegnij szybko ile masz sil za Teczowy Most", bo wiedzialam, ze TAM nie ma bolu, starosci. I Tonieczek odszedl, pozostawiajac bol, tesknote i milosc.
Mimo, ze stalo sie to "dawno" (jak niejeden by powiedzial - bo 22 pazdzeirnika 2004 roku) to kochamy Go nadal, mimo, ze biega wokol nas pocieczek, ktorego kochamy - jest godnym nastepca Atosa, serce podzielilam na 2 czesci - jedna dla NIego, druga dla Gutka. Atos ma wspomnienie na TM, a Gucio swoja galerie.
A tesknic - niegdy nie przestane....
anastoki - 20-08-2006 10:52
Mi się wydaje, że w pewnym momencie musi nastąpić etap, gdy pozwalamy mu przejść (także duchowo) za TM... gdy pamięć rodzi wspomnienia, nie ból... gdy pozwalamy mu zamieszkać w tej pamięci, a nie rozdrapywać na nowo rany... Tez tak myslalam,poniewaz zajmujac sie dzieckiem na chwilke zapominam sie,ale jak wchodze na balkon,a szczegolnie siadam przed kompem(tess zawsze lezala pod biurkiem w moich nogach),nie moge,straszna tesknota i bol.
Ale wydaje mi sie ze ma tak byc,bo jeszcze zyje,musze odczuwac bol i smutek, plakac po stracie psa,znow i znow wracajac do momentu kiedy jeszcze zyla.
Jak to cholernie boli,nie pamietam,zeby w moim zyciu cos tak cholernie bolalo:(zeby cos mi taki sprawialo bol!!
Tylko moj 2letni synek potrafi mnie rozsmieszyc,jest taki jeszcze maly i nie razumie dlaczego mama placze,zadaje rozne,smieszne pytania,jak to dziecko.
TangoBlue - 20-08-2006 10:56
Ja o swojego psa walczylam dlugo. Wygralismy.
Z tym, ze mnie weterynarze powtarzali, iz owszem, sytuacja jest bardzo ciezka, ale da sie uratowac. Walczylismy zatem wszyscy.
Naprawde, nie moge powiedziec co zrobilabym, gdyby weterynarz, do ktorego mam zaufanie, powiedzial mi, ze dalsza walka nie ma sensu, poniewaz w ten sposob przedluzam tylko meke psa.
Kilkanascie lat temu, pies mojego TZta byl chory na raka ( pies mial juz swoje lata ). Pewnego dnia zaczal zasypiac. Cala rodzina, z wielkim wysilkiem, wybudzila go. Pojechali z nim do weterynarza. Tam uslyszeli, ze bardzo zle zrobili. Owszem, pies zyl jeszcze kilka dni.
Mam dwie kolezanki. Jedna ma ciezko chorego kota, o ktorego walczy od wielu miesiecy. Kilka osob juz skrytykowalo ja za to, ze w ten sposob przedluza tylko jego cierpienia. Dla innych osob jest z kolei wzorem do nasladowania.
Druga z moich kolezanek ma z kolei kotke juz dosc leciwa, chora na raka. Przeszla jedna operacje, ale dziewczyna stwierdzila, ze jezeli beda przerzuty, pozwoli jej odejsc.
Szanuje decyzje obu dziewczyn, pomimo tego, ze sa tak skrajnie rozne.
anastoki - 20-08-2006 10:59
Kochana - kiedys obiecalam mojemu Atosowi, ze nie pozwole, by cierpial. W zyciu zlamalam 2 obietnice, te - NIE! Myslalam, ze sobie nie poradze, ze stchorze, ale wyobraz sobie, kiedy przyszedl TEN moment w czlowieku jest tyle sily, tyle milosci, ze TE droge pokonuje razem. Kiedy Tonio odchodzil tulilismy sie do Niego , mowilam "biegnij, biegnij szybko ile masz sil za Teczowy Most", bo wiedzialam, ze TAM nie ma bolu, starosci. I Tonieczek odszedl, pozostawiajac bol, tesknote i milosc.
.... Wiesz co,jak juz podjelam to okropna decyzje i pojechalam na pozegnanie,nie wiem skad,ale jak juz zobaczylam Tess,wzielam jej mordke,tez mialam nie wiem skad ,spokoj i opanowanie,ale do momentu jak Tess zasnela pod narkozem,a jak Pani wet powiedziala ze zaraz da zestrzyk i bedzie po wszystkim,zaczelam hysteryzowac,wtedy sily mnie opuscily,wtedy zrobilam sie slaba...
sota36 - 20-08-2006 11:30
Ale psina juz o tym nie wiedziala, byla juz daleko, wiec dla Niej bylo najwazniejse, ze ten pierwszy etap pokonalyscie razem i to jest wazne!!!!
anastoki - 21-08-2006 15:24
Mam wyrzuty sumienia iz nie probowalam jej pomoc:(
A moze dalabym rade??A ja stchurzylam,wmowilam sobie ze jestem sama z malym dzieckiem(maz wyjezdza do pracy),ze wszyscy beda sie meczyc.Na sam widok Tesi po wypadku zaczynalam drzac z nerwow,ze strachu...
Boze,nienawidze siebie za to!!!!!!!!!
hankag - 21-08-2006 19:42
Ale dlaczego ona sama tam lezy , a Ty w domu ...jeśli podjelas taka decyzje bądz z nia przez ten czas do konca .... ona boi sie teskni ... jak mozesz zostawic ja w takiej chwili . Poswiec jej te ostatnie jej chwile ..niech nie bedzie samotna .... Ja tydzien temu podjelam taka decyzje i usypialismy Viperka .... ale byłam z nim do ostatniej sekundy .. a te dwa dni przed poswieciłam w calosci jemu ... aby jak najmniej sie bal . Przykro mi bardzo trzymajcie sie .....i popros lekarza zebys mogła z nia byc cały czas .. niech nie czuje teraz sie tam samotna i opuszczona ....
anastoki - 21-08-2006 19:59
Ale dlaczego ona sama tam lezy , a Ty w domu ...jeśli podjelas taka decyzje bądz z nia przez ten czas do konca .... ona boi sie teskni ... jak mozesz zostawic ja w takiej chwili . Poswiec jej te ostatnie jej chwile ..niech nie bedzie samotna .... Ja tydzien temu podjelam taka decyzje i usypialismy Viperka .... ale byłam z nim do ostatniej sekundy .. a te dwa dni przed poswieciłam w calosci jemu ... aby jak najmniej sie bal . Przykro mi bardzo trzymajcie sie .....i popros lekarza zebys mogła z nia byc cały czas .. niech nie czuje teraz sie tam samotna i opuszczona .... kochana,tesiu nie zyje...:bigcry:
ekardas - 22-08-2006 12:51
Tak czy inaczej odpowiedzialnośc spada na nas , to my odpowiadamy za bezpieczeństwo, widziałam juz kilka razy psa potrąconego przez samochód, mąż mówi ze jestem nawiedzona bo jak wjeżdza autem na plac do domu otwiera szeroko brame w tym momencie ja muszę psa albo trzymać albo zamknąć -nie jesteśmy w stanie przewidzieć zachowań, reakcji psa, on widzi i słyszy lepiej...warto o tym pamiętać....
anastoki - 25-08-2006 21:03
Dopiero teraz zrozumialam jak to boli,dopiero po stracie Tesi wiem,ze juz nic nie bedzie jak dawniej.
Tesiu,swoim odejsciem dalas mi znak,zupelnie inaczej teraz patrze na pewne rzeczy.Dziekuje ze bylas przy mnie,ze kochalas i bylas oddana.Dziekuje za twe spojrzenia jak nie mialam racji.W naszej rodzinie Ty bardziej lubilas Pana,ale ja bardziej niz on lubilam Ciebie.
Nie moge przestac obwiniac GO,ze Ciebie zabil...Jak by mozna bylo wszystko wrocic,nigdy by Was nie puscilam samich!!!
Teraz mieszkam w Twoim pokoju,tam spie,i wiesz co,Ty zawsze okropnie linialas a ja narzekalam,a teraz juz po paru dniach nie zostalo ani jednego twego wloska.
Bylas wyjatkowa,poswiecilas zycie zeby mnie to cos przekazac.
Dziekuje Ci psiulka!!!Wszystko zrozumialam,teraz czas to naprawiac.Dla Boni od Ciebie.Dla Ciebie od Boni i mnie.
Kocham Cie,na zawsze...
anastoki - 26-09-2006 14:47
Tesiu,minelo 40dni,mam nadzieje ze wreszcie jestes w niebie,z innymi psiakami,mialas wyostrzony instynkt materzynski,zaopiekuj sie tam szczeniakami,badz dla nich dobra niania.
Wczoraj przegladalam strony dobermanowe,synek zobaczyw dobka,powiedzial:"tesiu".On nie razumie ze odeszlas na zawsze:(Jestes w naszych serduszkach,spij spokojnie czarny diabelku...
Kochamy Cie!
ma_ruda - 26-09-2006 20:03
Przejrzałam dzisiaj Twój wątek i współczuję Ci tym bardziej, że dzieląc się na Tym forum swoim bólem po stracie Tess, naraziłas się na tak krytyczne komentarze. Sama rozstałam się ze swoim pieskiem 3 tygodnie temu. Zamierzałam o tym napisać, ale do tej pory było mi po prostu trudno, a teraz zaczęłam się obawiać, że ja też mogłabym się narazić na nieprzychylne komentarze. Też czuję się winna, chociaż okoliczności śmierci mojej suni były inne- miała nowotwór, o którym ja dowiedziałam sie dzień wcześniej! Nie byłam w stanie zdecydować się na uśpienie, więc oszukując siebie samą, zgodziłam się na operację, chociaż lekarz ocenił szanse jej powodzenia na 20%. I teraz myślę, że to mnie było łatwiej- łatwiej rozstać się z moim pieskiem, ale też łatwiej wtedy gdy nie byłam świadoma jej choroby. A może gdybym wiedziała byłoby inaczej- łatwiej dla Puni nie dla mnie.
To nie jest mój pierwszy pies, którego straciłam. Wiele lat temu mój 2 letni spanielek też zginął pod kołami samochodu- z mojej winy!. Abi miał mnie pocieszyć po śmierci Kamy- pólrocznej suni, która zachorowała na parwowirozę. Wtedy czułam sie winna, że pozwoliłam jej cierpieć. Umierała dwa dni w strasznych męczarniach- nie mogłam uwierzyć, że nie wyzdrowieje. Sądzę, że strata kogoś bliskiego- obojętne czy to kochana osoba, czy zwierzę, jeżel nie zawsze to na pewno często, pozostawia poczucie żalu nie tylko związane z osamotnieniem, ale też z żalem, że czegoś nie zrobilismy, zaniedbali, nie powiedzieli itp. Ja nie mam wątpliwości, że Ty czujesz to co wszyscy wspominający tutaj swoje zwierzaki za Tęczowym Mostem. gdyby było inaczej z pewnością nie pisałabyś o tym co sie stało. Nawet jeżeli mogłaś coś zrobić inaczej, teraz to ma tylko takie znaczenie, że w przyszłości może uda Ci się uniknąć podobnych blędów. Tak samo jak mnie- z pewnością, kiedy zaopiekuję się następnym pieskiem, będę bardziej wrażliwa a może przewrażliwiona na nawet najbardziej banalne dolegliwości.
anastoki - 26-09-2006 20:18
Dziekuje za wspolczucie,to potworny bol,kiedy musisz z psem rozstac sie w taki sposob:(
Nie boj sie opinii,opowiedz,bedzie wtedy odrobine lzej,ale i tak blizna pozostanie w sercu...
Rickson - 26-09-2006 20:22
no i od razu widac,ze dopiero "raczkujesz" na forach poświęconym psom-Anastazja(ksywka anastoki a przedtem anastasia) jest najbardziej znana z tego,że oddaje swoje psy gdy coś jest nie po jej mysli-DA głuchy oddany,potem bullterier,potem kolejny DA oddany bo był za malo agresywny i dawał się zdominowac innym psom,szykanowany przez męża,zastraszony do tego stopnia,ze sikał pod siebie gdy ktoś wyciągał do niego rękę;weimar oddany(a właściwie zamieniony) bo nie był najlepszy na wystawach...i jeszcze zapomniałem wspomnieć o poprzednim dobku,który tez gdzieś uciekł i już nie wrócił(a ona niby na niego czekała-tylko,że w tym czasie pojawiły się u niej dwa kolejne psy-Tess i Grom)...no sorry,ale to nie jest raqczej człowiek,który kocha swoje psy:shake:
robiłaś co mogłaś,by ocalić życie psa-ja też byłem w identycznej sytuacji i pewnie bym się zdecydował na uśpienie gdybym wiedział,jak to wszystko się potoczy-no ale nie mogłem znać przyszłości i operacja się odbyła a że pies stary to serce po narkozie nie wytrzymało:-(
Ale nikt mi nie powie,ze nie robiłem wszystkiego,by psa uratować-może i myślałem zbyt egoistycznie bo nie chciałem psa stracić i dlatego nie dałem rady się po prostu poddać
anastoki - 26-09-2006 20:33
Nie zasmiecaj ten watek Ricksi,prosze.Wspolczuje Ci z calego serca ze masz w sercu tylko zal i zlosliwosc.Ale nie tutaj,ok?
Rickson - 26-09-2006 20:41
no jasne,to ja jestem ten zły:evil_lol: może to i off ale az mi się coś robi,gdy ktoś Ci współczuje-jedynymi istotami,ktorym to uczucie się należy to wszystkie Twoje psy-co one zawiniły,ze trafiły do kogoś takiego?Ciebie nie jest mi żal nic a nic-szkoda,że piszac na molosach okazałem się "prorokiem" co do dalszych losów Twoich psów-nie myliłem się niestety:shake: :-(
ma_ruda - 26-09-2006 20:56
Dziękuję za wsparcie. Czy Ty też dowiedziałeś sie o chorobie swojego psa, gdy juz było za późno na leczenie? Ja wiem, że od chwili kiedy zauważyłam, że moj pies jest chory a nie po prostu stary- zrobiłam wszystko. Tylko, ze to trwało dwa dni. Operacja, na która się zdecydowałam, była z góry skazana na niepowodzenie. Nie moge zrozumieć jak to możliwe, że nie wiedziałam wcześniej. Oczywiście, kiedy przez ostatnie 2 miesiące sunia nie mogła samodzielnie wychodzić po schodach, tez robiłam wszystko: wynosiłam ja na rękach na 3 pietro(ważyła 20 kg a ja 50!), kiedy zauważyłam, że zjada ziemię- poszłam natychmiast do weterynarza (zalecił witaminy)- to było 3 tygodnie przed śmiercią. Itd. Dbałam o nia, kochałam jak dziecko, a jednak nie widziałam, że jest w tak poważnie chora! A teraz wiem, że to co mnie niepokoiło, wypierałam ze świadomości.
A co do Anastazji? Mimo wszystko jej współczuję, nawet jeżel jej zachowania są niezrozumiałe i być może nieodpowiedzialne. Pewnie- bardziej współczuję tym zwierzakom, które stały się Jej ofiarami, ale Anastazja w któryms miejscu tego wątku, wyjaśnia to i usprawiedliwia. Rzeczywiście jestem początkującą forumowiczką, ale właśnie po śmierci swojego pieska, zainteresowałam sie tymi stronami. Teraz pomaga mi to radzić sobie ze swoim żalem i jak sądzę tego samego może oczekiwac Anastazja. Dlatego akurat na tych szczególnie smutnych "tęczowych" wątkach krytyka jej postepowania z poprzednimi psami, wydaje się trochę krzywdząca. Bo Jej żal po śmierci Tess wydaje się szczery i akurat w tym wypadku, chyba rzeczywiście nie miała innego wyboru, niz uspienie psa. Może tylko mogła mu oszczędzic zbędnych cierpień, ale to staram się rozumieć przez pryzmat własnego doświadczenia.
no i od razu widac,ze dopiero "raczkujesz" na forach poświęconym psom-Anastazja(ksywka anastoki a przedtem anastasia) jest najbardziej znana z tego,że oddaje swoje psy gdy coś jest nie po jej mysli-DA głuchy oddany,potem bullterier,potem kolejny DA oddany bo był za malo agresywny i dawał się zdominowac innym psom,szykanowany przez męża,zastraszony do tego stopnia,ze sikał pod siebie gdy ktoś wyciągał do niego rękę;weimar oddany(a właściwie zamieniony) bo nie był najlepszy na wystawach...i jeszcze zapomniałem wspomnieć o poprzednim dobku,który tez gdzieś uciekł i już nie wrócił(a ona niby na niego czekała-tylko,że w tym czasie pojawiły się u niej dwa kolejne psy-Tess i Grom)...no sorry,ale to nie jest raqczej człowiek,który kocha swoje psy:shake:
robiłaś co mogłaś,by ocalić życie psa-ja też byłem w identycznej sytuacji i pewnie bym się zdecydował na uśpienie gdybym wiedział,jak to wszystko się potoczy-no ale nie mogłem znać przyszłości i operacja się odbyła a że pies stary to serce po narkozie nie wytrzymało:-(
Ale nikt mi nie powie,ze nie robiłem wszystkiego,by psa uratować-może i myślałem zbyt egoistycznie bo nie chciałem psa stracić i dlatego nie dałem rady się po prostu poddać
Rickson - 26-09-2006 21:46
dokładnie to nie było tak bo leczyłem psa na niby polipy,zmieniłem weta bo pies dostawał krwotoków z pyska co tydzień i ledwo żył a wet mówił,ze nie ma powodów do obaw:shake: Gdy poszedłem do weta okazało się,że to rak,zalecił i miałem wybor:albo operacja,ale szanse na przeżycie były małe z racji wieku(12lat i spory pies-collie) albo uśpienie-staraliśmy się jak najlepiej i mieliśmy nadzieję,że pies z tego wyjdzie-i wyszedł ale jakiś miesiąc potem serce po prostu stanęło:-(
Przez ten miesiąc było cały czas zle,pies nie chodził więcej niż kilkanascie metrów bo nie dawał rady więc nosiłem na rękach,pies się załatwiał i do domu...Teraz wiem,że pies się tylko męczył a ja nie stanąłem na wysokości zadania i nie ulżyłem mu...
anastasia na tym wątku "zawieszam broń" ale jak zobaczę,ze szukasz kolejnego psa to będę pisał i to naprawdę wszystko,co uznam za stosowne więc proszę,nie bierz żadnego psa i opiekuj się jak najlepiej weimarką
anastoki - 27-09-2006 09:44
Wstydz sie Rickson,nie masz szacunku do umarlych.
Idzcie pogadac sobie na inny watek,tu nie jest miejsce na waszy pogaduszki.
To do dej pory bylo jedyne miejsce,gdzie moglam pobyc sama ze swym bolem,ale TY musiales tu wejsc i nadeptac swymi brudnymi butami:diabloti:
I prosze,nie rozmawiaj ze mna z wysoka,Twe grozby mam gdzies.koles,naucz sie pogodzic iz nie jestes pepkiem na tym forum,prostymi slowy sp...aj stad!!!:flop: Znajdz sobie inna ofiare,pozegnalam sie z Toba na amen rok temu,nie chce sluchac twych ani rad ani zlosliwosci!!:spam2:
Tesiu,przepraszam Cie,ze musialam tu sie klocic,nie moglam sie powstrzymac ze ktos obcy zasmieca pamiec o TOBIE!!Nadal mi wszystko boli,nadal czuje zal do siebie do Twojego Pana do kierowcy tam tego samochodu...
Spij spokojnie Moja Rybko:iloveyou:
Rickson - 27-09-2006 13:54
wyjaśnijmy sobie i osobom czytającym to forum:nie Ty się ze mną pożegnałaś ale zostałaś wyrzucona z molosów za obrażanie innych uczestników tego forum i za swoje postępowanie,które nijak się ma do miłośników psów więc nie wciskaj kitu ludziom,ze to Ty sobie odeszłas-mieli Cię wszyscy dosyć,Twoich wybryków z oddawaniem kolejnych psów bo nie spełniły oczekiwań-to chore...
tak,tutaj jeszcze się na Tobie nie poznali ale to kwestia czasu...Twój ból jest niczym w porównaniu do bólu,jaki sprawiłas wszystkim swoim dotychczasowym psom i wiem,ze to jeszcze nie koniec,że znowu będzie zachcianka i kolejny pies będzie oddany lub zaginie-tak jak to bylo do tej pory-ludzie się nie zmieniają
kierowca winy nie ponosi bo to tylko i wyłącznie Ty jesteś odpowiedzialna za śmierć Tess-dobrze wiedziałaś,że Twój mąż nie lubi psów,ze nie okazuje żadnych uczuć dla nich i mogłas to przewidzieć,zresztą było poczytać to,co pisalem ja i inni uczestnicy forum molosów a moze byloby inaczej...Prawda jest taka,że Ty traktowałaś zawsze swoje psy jako ochrone osobistą,nie przyjaciół i za karmienie wymagałas od nich pracy-nie przyjazni
nie jestem Twoim kolegą a to forum jest publiczne i mogę pisać kiedy chcę,już mnie wyganiałas z molosów a finał każdy zainteresowany zna-to ty zostałas wyrzucona a ja do tej pory mam się dobrze na tamtym i na tym forum:evil_lol:
akucha - 30-09-2006 13:34
To jest Tęczowy Most. Tu każdy ma prawo pożegnac swojego psa.
To nie miejsce na awanturnictwo, gdzie szacunek do zwierząt? Czym ten pies zawinił, żeby tak zaśmiecać jego wątek!!!
Alicja - 30-09-2006 13:42
To jest Tęczowy Most. Tu każdy ma prawo pożegnac swojego psa.
To nie miejsce na awanturnictwo, gdzie szacunek do zwierząt? Czym ten pies zawinił, żeby tak zaśmiecać jego wątek!!! popieram w 100% .....Rickson .....do widzenia:angryy:...............weź swoje złote myśli pisz na OFFie
pamięci naszych przyjaciól [']['][']
anastoki - 30-09-2006 14:46
Bardzo dziekuje...
myszsza - 30-09-2006 22:24
Proszę, niech tu będzie cicho, niech nasze psy śpią spokojnie. Proszę.
anastoki - 01-10-2006 08:50
Tesiu,spij spokojnie,psinko...
Pozostaniesz na zawsze w mojej pamieci,bede caly czas przypominala synkowi jakiego wspanialego pieska mielismy,taka ladna,madra,usluchana.
Chce mi sie krzyczec ze zlosci,dlaczego nie moge powrocic tam ten dzien i naprawic bledy.Zylabys wtedy!!!
Rickson ma racje w jednym,nie trzeba bylo pozwolac wyprowadzac Tesi mezowi,puszczal ja i nie patrzyl gdzie leci,uwazal ze madry pies sam wroci.
Tylko jednego nie mogl znac,ze madry pies tez moze wpasc pod samochod.
Jednego Rickson nie wie,ze rozstalam sie z mezem po wypadku,bo nie moge wybaczyc ze zabil mi psa!!I jest mi naprawde ciezko samej z synkiem,ale nie chce wspolczucia,chce tylko zeby to miejsce moglo mi sluzyc pocieszeniem.Gdzie moge podzielic sie swym bolem,swymi wspomnieniami.
Nadal nie uwazam ze robilam cos zle wobiec Tesi i Groma.Kochalam je zawsze i nadal kocham,tylko teraz mi pozostaly juz wspomnienia...
ma_ruda - 01-10-2006 13:02
Niepotrzebnie obwiniasz siebie, ale też chyba męża. To był wypadek i jak w większości wypadków przyczyną była pewnie chwila nieuwagi. przecież Twój mąż nie wepchnął Tesi pod koła samochodu, nie spuścił jej ze smyczy, po to, żeby zginęła. A skoro w ogóle z nią wychodził na spacery, to może i ocena jego niechęci do psów jest niesprawiedliwa. No a już na pewno Ty nie mogłaś przewidzieć, że zdarzy się to co się zdarzyło.
anastoki - 04-08-2007 22:12
Tesiu,droga psinko,zaluje...
Teraz minal prawie rok jak cie nie ma.Nadal odczuwam okropny bol.Nie pisalam,bo staralam sie zapomnic,a tego nie da sie zapomnic.I dzis wszystko znow sie wrocilo.Ono bylo,czesto czytalam o tobie w tym temacie,ale nic nie pisalam,bo tak naprawde,nie chcialam sie powtarzac.Nie chcialam zeby nikt inny nie mogl powiedziec,"oto znow ona".A teraz mam to wszystko gdzies,pisze tylko do i dla ciebie!!
Kocham cie i zaluje...Bylam taka okropna wobiec ciebie,nie cenilam...
Wybacz i wroc do nas!!!Slyszysz mnie...wroc!!!
Ten bol,on zyje,tylko gdzies gleboko w sercu,a jak wyjdzie na wierszch,nie daje rade opanowac sie.Rycze...
I wierze,co noc jestes przy moim lozku,lezysz i patrzysz na nas spiacych i nas chronisz,moj aniolku,moje zmarle psisko.Tak zaluje,ten bol...okropny...Wroc!!!
sota36 - 05-08-2007 09:29
Ona jest! Jest przy Tobie kazdej sekundy Twego zycia - posluchaj... czujesz? Jej zapach? Ona jest!!! W sercu!
Stoję przy Twoim łóżku, przyszedłem chociaż zerknąć
widziałem jak płakałaś i ciężko Ci było zasnąć
zapiszczałem cichutko, gdy ocierałaś łzę z policzka
"to ja" nie zostawiłem Cię, jestem tu i czuję się dobrze ,
byłem przy Tobie, gdy jadłaś śniadanie, gdy nalewałaś herbatę
zamyślona sięgałaś dłonią w pustkę, by mnie pogłaskać ,
byłem przy Tobie, gdy stałaś nad moim grobem i delikatnie go pielęgnowałaś,
chciałem Cię zapewnić, że ja tam nie leżę,
teraz jest możliwe żebym był stale blisko
i mogę Cię zapewnić, że nigdzie nie odszedłem,
siedziałaś bardzo cicho i nagle uśmiechnęłaś się jakbyś wiedziała,
że tego cichego wieczoru jestem obok Ciebie.
Dzień się skończył, uśmiech znikł, ziewasz -
dobranoc, zobaczymy się rano,
kiedy przyjdzie czas i przekroczysz Tęczowy Most, spotkamy się. Po drugiej stronie pobiegnę do Ciebie co sił w łapach i zawsze będziemy razem.
Chciałbym Ci pokazać tyle rzeczy, jest tyle miejsc do zobaczenia,
bądź cierpliwa, dokończ swoją podróż, a potem wróć do mnie - do domu..."
Kiedys dostalam taki wiersz...
anastoki - 06-08-2007 12:56
Piekny i daje nadzieje...
Dziekuje z calego serca!
dorota412 - 06-08-2007 15:24
On w r ó c i
Zaplacz
kiedy odejdzie,
jesli Cie serce zaboli,
ze to o wiele za wczesnie
choc moze i z Bozej woli.
Zaplacz
bo dla placzacych
Niebo bywa laskawsze
lecz niech uwierza wierzacy,
ze on nie odszedl na zawsze .
Zaplacz
kiedy odejdzie,
uron lze jedna i druga,
i â przestan
nim slonce wzejdzie,
bo on nie odszedl na dlugo.
Potem
rozgladnij sie wkolo
ale nie w góre
patrz nisko
i - moze wystarczy zawolac,
on moze byc juz tu blisko . . .
. . . . . . . . . . . . . . . .
A jesli ktos mi zarzuci
ze swiat widze w krzywym lusterku
to ja powtórze :
on w r ó c i .
Choc moze w innym futerku . . .
FJ Klimek
wandul 66 - 07-08-2007 17:25
nie mam zamiaru rzucac w Ciebie kamieniem , bo wiem , jak to jest , czasem wystarczy chwila nieuwagi , i zdarza sie wypadek !!! Człowiek jest wtedy mądry po szkodzie!!!!
*zaba* - 10-08-2007 11:29
str.3 tego watku.....
anastoki - 17-02-2009 15:38
Bardzo dziekuje,niewatpliwie ,
moj bol dotarl do Ciebie i postanowilas wrocic!
Kochani,Diablica wrocila w postaci Russkoj Ruletki:multi:
Teraz jestesmy na zawsze razem:buzi::painting:
Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 198 postów • 1, 2