Archiwum
- Wygrane marzenia - po 3 latach walki Uciechów rusza pełną parą
- decyzja zapadla...moj kochany dobciu,jutro pozegnanie:(
- Lazy...(')
- amstaf wcale nie jest groźny
- KRWIAK U PONA
- Potrzebna pomoc - zatwardzenie!!
- Pojezierze Lubelskie - czy ktoś zna?
- Czy wasze jamniki są agresywne??
- Kamel - rudzielec,który stał się Duńczykiem i jego wspaniała rodzinka :)
- RAJKO 13.letni ONek odszedł 10.11.06 za TM [']
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- atanvarne633.opx.pl
Walki psów...
lady_lina - 22-03-2006 19:58
Ja się wcale nie dziwię ludziom nie mającym psów, że czują awersję, lub strach. Na codzień wykańczani nerwowo przez wyjącego i ujądającego psa sąsiadów, bombardowani doniesieniami mediów o "kolejnym psie zabójcy", po wyjściu z domu wdeptują w g... na chodniku, w autobusie "jakiś kundel" wyciera kaganiec o ich nogę, a na ulicy od czasu do czasu zostają owarczeni, a nawet zaatakowani przez obcego psa. W parku strach pospacerować z dzieckiem, bo znienacka podlatuje zwierz wielkości tego dziecka, a idący 30 m. dalej właścicel woła "proszę się nie bać, nie gryzie". Dziwicie się, że później niektórzy ludzie chętnie by wyeksmitowali psy z miasta? Bo ja wcale. Ja tez sie nie dziwie tym ludziom, rzeczywiscie w niektórych przypadkach psy moga wystraszyc..Smutne jest jednak to, ze zawsze kiedy "pies cos zrobi" wiekszosc ludzi obwinia psy a nikt nie pomysli o włascicielach, o tym jak wychowali i zsocjalizowali swoje psy :roll:
puli - 22-03-2006 23:25
Do ''Marmasza''.Psy zrzeszone w Zw.Kyn.nie są odporne na schorzenia i m.in.z tego powodu moje rasowce zostaną w odpowiednim momencie wysterylizowane.Byłam na wyst.klubowej i na przeglądzie hodowlanym w Czechach.Tam i pies i suka dopuszczone do rozrodu muszą mieć 4 oceny doskonałe+przegląd hod. który jest b.szczegółowy.Osobnik,który przez to sito nie przejdzie jest sterylizowany nie z obowiązku ale dlatego,żeby nie przenosił ''złych''genów,dla zdrowia i dla komfortu właściciela.Pani,która jest doradcą hodowlanym ''mojej''rasy ma 2 steryl.suki.U nas to sito jest dużo rzadsze i zdarzają się rodowodowe nadpobudliwe bziki,które dalej są rozmnażane.
kyon - 23-03-2006 00:20
W Kanadzie, gdzie bylam - ludzie biegli na wyscigi do trenera, gdy pies szczeknal na kogos, specjalista sadowy uratowal od smierci AST-a, ktory przywiazany do namiotu przytryzmal zebami za reke - nie kaleczac - obce dziecko. Dziecko podeszlo bez pytania i intensywnie szarpalo za uszy, a AST mial ucho w leczeniu - i to byl argument, ktorzy przewazyl.
Z azylu nie wyda sie nawet psa nieagresywnego naprawde, a tylko pobudliwego, chyba po opinii trenera, ze nowy wlasciciel poradzi sobie....
Zofia zaś w Malezji... :shake:
wybacz, Zofia, doceniam Twoje zorientowanie w szerokim świecie, ale gdyby ktokolwiek próbował szarpać, kopać albo choćby drażnić jakiegokolwiek psa, np. uwiązanego (o zgrozo...) przed sklepem, sam bez mała wyrżnąłbym go w dziub i tyle! Pies to nie szmata, którą można sobie dowolnie targać; W sytuacji z tamtym dzieckiem należało się bardziej wlepić jego mamusi porządny mandat, aniżeli stawiać psa w oskarżenie;
O czym my tu mówimy! i tak durne zdarzenia maja byc dla nas ilustracjammi "prawomyślności"??? Jeżeli jesteś etologiem, to powiem wprost, ze absolutnie nie pojmuję Twoich zapatrywań; Widzę, ze pies niedługo bedzie miał zakaz być psem, ba! żywym, reagującym wedle własnej natury, normalnym zwierzęciem;
jezeli faktycznie Kanadyjczycy biegną na wyścigi do trenerów, kiedy ich pies na kogoś naszczeka, to nie da sie tego ocenic inaczej, jak tylko w kategorii głupoty i histerii;
To może od razu powyrywajmy psom zęby, ponakładajmy kagańce a na ulicę wyprowadzajmy je w klatkach (chyba na kółkach?) - tak na wszelki wypadek; No bo pies może zawarczeć, a nuz ktoś sie zestresuje, zapiszczeć - i ktoś inny pomysli, że to sygnalizacja świetlna i wpadnie pod samochód, usiłując przejśc przez ulicę na czerwonym świetle, albo jeszcze jakis idiotyzm; Przecież pies to prawie pistolet (cal.50 i stale odbezpieczony), nie?
A rozwiązanie jest banalnie proste: wzajemna uprzejmość i życzliwość; To jednak wymaga trochę pokory i otwarcia na drugich, co dla niektórych stanowi problem nie do przejścia;
Mrzewinska - 23-03-2006 05:50
Kyon, dla nas moze to byc uznane jako histeria - ale ja nie oceniam przepisow kanadyjskich. Informuje o nich. Nie uwazam ich za wzorcowe. Nie jestem etologiem, jestem trenerem. I wolalabym aby kazdy wlasciciel u nas zaczynal od socjalizacji psa i kontaktu ze szkolka, o ile sam wyszkolic nie potrafi, niz zeby domagal sie "podostrzenia" psa. Bo u nas jest histeria w odwrotnym kierunku - pies ma bronic, ma byc nieufny i nie pozwolic sie dotknac. Nawet jak mieszka w bloku i codziennie musi mijac sie z ludzmi na ciasnych schodach.
Zofia
KAŚKA - 23-03-2006 09:36
Do ''Marmasza''.Psy zrzeszone w Zw.Kyn.nie są odporne na schorzenia i m.in.z tego powodu moje rasowce zostaną w odpowiednim momencie wysterylizowane.Byłam na wyst.klubowej i na przeglądzie hodowlanym w Czechach.Tam i pies i suka dopuszczone do rozrodu muszą mieć 4 oceny doskonałe+przegląd hod. który jest b.szczegółowy.Osobnik,który przez to sito nie przejdzie jest sterylizowany nie z obowiązku ale dlatego,żeby nie przenosił ''złych''genów,dla zdrowia i dla komfortu właściciela.Pani,która jest doradcą hodowlanym ''mojej''rasy ma 2 steryl.suki.U nas to sito jest dużo rzadsze i zdarzają się rodowodowe nadpobudliwe bziki,które dalej są rozmnażane. Zgadzam się z Tobą w 1000000% odnośnie przeglądów hodowlanych. Zniesienie ich klika lat temu to bardzo duży błąd. Na wystawach psy są oceniane pobieżnie, opis często ogranicza się do stwierdzenia "prawidłowa budowa, dobry w ruchu i statyce". Wielu sędziów na przykład w rasach, gdzie jest wymagany pełen garnitur zębów i braki w uzębieniu są wadą dyskwalifikującą, w ogóle nie zwraca na to uwagi. Potem mamy championy bezzębne. Inna sprawa to sędziowie z rozszerzeniami, którzy dla świętego spokoju i z obawy przed kompromitacją, bo nie wiedzą do czego się u psa przyczepić, szastają ocenami "doskonałymi". Osoba, która jedzie pierwszy raz na wystawę tak naprawdę mało o swoim psie się dowiaduje. Zresztą i kiedyś opis na wystawie był na kilka linijek, a teraz trzeba ze świecą w ręku szukać sędziów, którzy mogą coś więcej napisać o psie niż jedno zdanie. Zresztą często ogólnikowe.
Rzeczywiście przeglądy hodowlane pozwalały na wnikliwą ocenę każdego "elementu" psa. Pies poza tym był brany na "solo", więc i psychikę można było lepiej przyobserwować.
Czechy to naprawdę wzór do naśladowania dla nas. Tyle że i kultura kynologiczna tam inna, tam bardzo popularne przecież są psie sporty i szkolenia. U nas często robi się "klasę użytkową" tylko po to, aby mieć mniejszą konkurencję na wystawach.
Marmasza - 23-03-2006 10:55
Widzę, ze pies niedługo bedzie miał zakaz być psem, ba! żywym, reagującym wedle własnej natury, normalnym zwierzęciem; Odnoszę wrażenie, że niektórzy właściciele psów zapominają, że nasze psy tak naprawdę żyją pośród ludzi a nie ludzie żyją pośród psów. Ten fakt implikuje prostą zasadę: pies (i jego właściciel) muszą się stosować do norm obowiązujących w społeczeństwie ludzi. I to właściciel odpowiada za "przystosowanie" psa do tych uwarunkowań. A jeśli jest to niemożliwym (przekracza jego możliwości czy umiejętności), to albo nie powinien mieć psa (przynajmniej w tych warunkach w jakich aktualnie przebywa) albo pies powinien być tak zabezpieczony aby "normy" nie mogły być naruszone. Powiedzmy sobie wprost - jeśli my właściciele psów nie zastosujemy się do tego, to społeczeństwo (prawo) załatwi to za nas i załatwi nasze psy! Więc dla dobra psów należy uwzględniać pewne normy i zasady (a przede wszystkim nie rozmnażać osobników mających skłonność do agresji, lęków i innych niepożądanych cech charakteru).
Dla mnie nie ma znaczenia, czy pies ma rodowód czy ma "łatkę we właściwym miejscu" czy jest championem III klasy ;) - ważny jest jego charakter i usposobienie. Jeśli ma żyć wśród ludzi, to musi być przyjaznego i łagodnego usposobienia wobec ludzi. Jeśli nie spełnia tego kryterium, to w miejscu publicznym musi być na smyczy i w kagańcu!
W społeczeństwie nie ma miejsca na osobniki chodzące po ulicach z załadowanym i odbiezpieczonym "coltem cal. 45" (psem). Pies to nie broń - to udomowione zwierzę (a to z definicji oznacza: łagodne i uległe wobec człowieka - jeszcze raz powtórzę: pies to nie oswojony wilk).
KAŚKA - 23-03-2006 11:09
Marmasza, wszystkie nasze rozważania na temat funkcjonowania psów i ich właścicieli w społeczeństwie podsumowała Patka jednym zdaniem:
i znowu wracamy do punktu wyjścia KULTURA I JESZCZE RAZ KULTURA i te chore nawyki a wystarczyło by trochę uprzejmości i tzw "pomyślunku" - jak mawiała moja babcia, ale to byłoby zbyt piękne ...:shake:
Marmasza - 23-03-2006 11:43
Kaśka - ale mi nie tyle chodzi o funkcjonowanie co o rolę psa we współczesnym społeczeństwie i o obraz (image) psa w społeczeństwie (to jak jest postrzegany i oceniany).
Na przykład pewne badania socjologiczne przeprowadzone w Niemczech wyraźnie wskazują, że grupy społeczne są postrzegane poprzez np. miejsce zamieszkania, model samochodu i typ (rasę) psa. Na przykład na image (obraz) subkultur anarchistycznych składa się: zamieszkiwanie w domach przeznaczonych do rozbiórki, posiadanie renault R4 i mieszańca średniej wielkości. Psy ras "bojowych" obok dużych samochodów amerykańskiej produkcji są elementami obrazu środowisk przestępczych itd.
To ten obraz kształtuje naciski społeczeństwa na instytucje państwowe w kwestii ograniczeń trzymania (i hodowli) pewnych ras psów. I na to nie mamy wpływu poza jednym - zmieniając wizerunek (odbiór) psów w oczach społeczeństwa. A tego bez zmiany charakteru naszych psów się nie osiągnie. I kultura niewiele ma tu do rzeczy. Możesz być najkulturalniejszą osobą (życzliwą i miłą), Twój pies może być łagodnym i przyjaznym ale z samego faktu, że należy do pitt-bulli (amstafów, rotków, dobermanów itd) jest postrzegany jako niebezpieczny. I przeciw Twojemu przykładowi społeczeństwo "postawi" inne (zagryzł, pogryzł, itd.). Natomiast golden jest widziany przez pryzmat filmów disneya itd. - jako łagodny, spolegliwy - i nieprzyjemny człowiek z agresywnym goldenem będzie odebrany jako wyrzutek a jego pies jako nieszczęśliwa ofiara.
Mam nadzieję, że jasno się wyrażam...
I dlatego - dopóki pies w naszym społeczeństwie będzie postrzegany jako obrońca i stróż (broń), to będzie budził lęk i naciski aby był na smyczy, w kagańcu a najlepiej w klatce. Tam gdzie pies jest widziany jako przyjaciel człowieka (łagodny i przyjaźnie nastawiony) nie ma takich ograniczeń.
KAŚKA - 23-03-2006 12:53
Marmasza, wyrażasz się jasno. Zrozumiałam. Nie mogę nic odpowiedzieć, bo nie mam pojęcia, jak zmienić wizerunek psa w naszym społeczeństwie. Ja nie ma psów obronnych czy bojowych, nigdy mi nawet taki pomysł do głowy nie przyszedł. Gdybym miała do wyboru psa tyko z grupy psów bojowych czy obronnych, to bym w ogóle psa nie miała. Ja preferuję psy do towarzystwa. Uważam, że to ja mam swoje psy chronić, a nie one mnie. Na widok faceta z psem obronnym czy bojowym mam lekki odruch wymiotny, bo to dla mnie kalesony nie chłop (sorki za generalizację).
Więc nie mogę wtrącić nic do dyskusji.
Ale te wyniki badań bardzo interesujące.
Mrzewinska - 23-03-2006 13:51
Kaska, uciesze Cie wypowiedzia autentycznego gorala, zapytanego, czy bedzie psa szkolic do obrony. Goral odpowiedzial - "a po co mi to, ja sie nikogo nie musze bac i psa sam obronic potrafie, a jak ktos umiera ze strachu, to niech mu bzdzinami dzwonia". Tyle ze powiedzial to piekna gwara.
Ja staram sie zmienic wizerunek demonstrujac wyszkolenie psa. Wiec moja suka (malinois, kazdy bierze ja za kundla) nosi na ulicy koszyk, precle, podnosi rekawiczki, celowo upuszczane klucze itp. Poprzednia ON-ka robila to samo, a dzieci mogly jej sie z wrzaskiem na szyi wieszac.
Poza tym chodze do Domu Opieki Spolecznej z wyszkolonymi goldenami - innych psow ludzie starsi i personel baliby sie za bardzo. No i na ulicy, kiedy widze, ze kto sie boi - a to widac!!! - puszczam teksty w rodzaju - <nie witaj sie, nie kazdy to lubi>, albo <tylko bez powitan, brudne lapy masz>. To przewaznie dziala na plus.
Zofia
puli - 23-03-2006 14:07
Kaśka,co do czeskich obyczajów,to dodam,Ze tam szkolenie psa (i właściciela) w zakresie podst.posłuszeństwa kosztuje w przelicz.100-150zł.Razem z egzaminem!Czesi pytali mnie,dlaczego w Polsce tyle psów chodzi w kolczatkach i dławikach.Jak można dręczyć psa zamiast go wychowywać.Było mi wstyd bo mówili o tym właściciele ogromnych komondorów,dogów itp.
A wojna o kagańce?W polskim kagańcu pies się przegrzewa a jak zginie to umrze z pragnienia.Teraz pojadę do Czech to kupię moim psom kagańce,w których można otworzyć cały pysk i napić się wody.One są aluminiowe powlekane tworzywem a więc b.lekkie,nie przymarzające i b.starannie wykończone miękką skórką.To co fundują nasze sklepy psom woła o pomstę do psiego nieba.I nie ma się co dziwić,że ludzie nie chcą tego psom ubierać.
Marmasza - 23-03-2006 14:08
Ja robię dokładnie to samo - moja suka jest niezwykle ufnie i przyjaźnie nastawiona do ludzi, a że jak to bokser okazuje to wylewnie, więc czasem muszę ją strofować. Najczęściej mówiąc - "widzisz, że Pani/Pan/dziecko nie ma czasu na zabawę z tobą" albo "nie będziemy się bawić - nie mamy na to czasu". Sukę każdy może dotknąć i pogłaskać.
Osobiście wychodzę założenia, że pies będzie żył wśród ludzi - główny więc nacisk kładę na "socjalizację" z ludźmi (psów możemy unikać i wybierać te, z którymi mamy kontakt - z ludźmi się tak nie da).
Zresztą to jest ciekawym ale boksery mają raczej pozytywny "wizerunek" w społeczeństwie (a jak pamiętam jakieś dwadzieścia lat temu było inaczej). Może to jednak efekt faktu, iż bokser utracił znaczenie jako pies użytkowy i jest postrzegany głównie przez pryzmat jego "rodzinności". A przecież to silny, szybki i niezwykle sprawny pies (jak powiedział pozorant, który miał okazję bawić się z Maszą: "jest cztery razy szybsza od ONa").
Mokka - 23-03-2006 14:15
A wojna o kagańce?W polskim kagańcu pies się przegrzewa a jak zginie to umrze z pragnienia.Teraz pojadę do Czech to kupię moim psom kagańce,w których można otworzyć cały pysk i napić się wody.One są aluminiowe powlekane tworzywem a więc b.lekkie,nie przymarzające i b.starannie wykończone miękką skórką.To co fundują nasze sklepy psom woła o pomstę do psiego nieba.I nie ma się co dziwić,że ludzie nie chcą tego psom ubierać. Bez przesady z tymi kagańcami. U nas jest ich mnóstwo, do wyboru, do koloru i nie są takie złe (w Czechach też widziałam buble ;) ). Myślę, że problem w tym, iż ludzie nie wiedzą, jak dobrać kaganiec na psa. Nie wiedzą, gdzie i ile luzu zostawić, nie wiedzą, że nylonowa opaska dookoła pyska to niezgorsza forma znęcania się nad psiakiem. A sprzedawcy w sklepach z artykułami dla zwierząt również nie zawsze maja pojęcie o tych sprawach.
Greven - 23-03-2006 17:24
Na widok faceta z psem obronnym czy bojowym mam lekki odruch wymiotny, bo to dla mnie kalesony nie chłop (sorki za generalizację). Albo się zagalopowałaś, albo Twoje myślenie opiera się wyłącznie na stereotypach.
Mam nadzieję, że jesteś odosobnionym przypadkiem z tymi mdłościami, ale jak mi ktoś kiedyś na ulicy znienacka zwymiotuje na buty, albo na pitbulla, to chociaż będę wiedział dlaczego.
Mrzewinska - 23-03-2006 17:37
A moze Kaska nie dopowiedziala do konca?
Mnie zbrzydzil facet o posturze strongmana, ktory stwierdzil, ze nie moze miec jamnika, tylko rottka, bo pies ma go bronic. A z jamnikiem na rekach przyszla do jego sklepu filigranowa dziewczyna i to sprowokowalo taka uwage.
Wiec jak idzie facet, ktory calym zachowaniem demonstruje agresje swoja i swojego rotty, ON-a, mixa, pita, AST - niepotrzebne skreslic - to niesmak dosc lagodnie okresla moje odczucia.
Greven, trenowalam dzis z moja psica na placu, za siatka szla grupa mlodzianow. Zostawilam Raszke na waruj, odeszlam, przywolalam w marszu gestem. Suka biegla do mnie idacej, odwroconej, mlodziency w tej chwili zaczeli wrzeszczec "bierz go". Nie wiem, czy zorientowali sie, ze suka wyrownala i dalej szla przy nodze. Pamietam, jak w dosc podobnej sytuacji w innym miejscu inni mlodzi ludzie odczekali az skoncze trudniejsze cwiczenie i z usmiechem bili mi brawo. Ale jak sie okazalo - to byli tzw zagraniczni goscie... nie Polacy niestety.
Zofia
Tebusa - 23-03-2006 17:45
Bardzo mi Pani przypomina zaprzyjaźnioną hodowczynię briardów Panią Janinę Krawczyk wydaje mi się, że ma podobne podejście do psa :) też uwielbiała uczyć swoje psy sztuczek pokazujących że wszystko jest kwestią wychowania i zawsze lubiła komuś doradzić itd :loveu: dzięki Niej mam psa :) to Ona przekonała moją mamę... :)
szkoda tylko, że w Polsce nie ma organizowanych takich szkoleń żeby każdy mógł przyjść i zobaczyć czego można nauczyć psa i jak- to by bardzo zbliżyło ludzi do swoich psów. A nie tak jak szkolenia np. u mnie w L-wie gdzie Pani szkoląca psy w ZK zwraca największą uwagę na owczarki niemieckie a reszta to niech sobie biega po kółku i raczej rzadko spojrzy w ich stronę :( a jak ktoś przyjdzie z obcym psem to goni- bo psy się rozpraszają- a mi się wydaje że dla psów to lepiej- takie podniesienie poprzeczki...
u mnie w mieście są dwie osoby posiadające ast'y- jeden właściciel dyskoteki- suka przeskakuje przez ogrodzenie podwórka i rzuca się na psy... drugiego faceta spotkałam raz i nigdy więcej- i podczas tego jednego spotkania zdąrzyłam mu powiedzieć co o nim sądze bo przywalił ast'owi z pięści w pysk bo chciał się bawić z moją sunią :angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy:
Greven - 23-03-2006 17:55
A moze Kaska nie dopowiedziala do konca? Postawiła kropkę i wysłała.
Ty Zofio często wysyłasz niedokończone posty? :roll:
jaszczurka - 23-03-2006 18:10
Problem tez jest w tym, ze nawet jakby sie chcialo, nie zawsze jest dostep do ciekawych szkolen. I nie zawsze te szkolenia sa na poziomie, jakiego bysmy sobie mogli zyczyc. Przyklad - Zielona Gora. Wujek ma nierodowodowa dobermanke - od szczeniaka z psychika tego psa bylo cos nie tak - miala kilka miesiecy, jak warczala ma mnie, gdy wsiadlam do samochodu wujka (agresywne szczenie!), jako mloda suka, rzucila sie na nasze szczenie labradora (okolo 3-miesieczne). Wujek oddal ja na szkolenie do jakiegos prywatnego trenera. Teraz mowi, ze zrobil blad, bo ja tam zostawil i gdzies pojechal. Facet pobil suke, rozbil jej bardzo mocno ucho. Od tego czasu jest jeszcze bardziej agresywna ale jednoczesnie wystraszona (typowa agresja ze strachu, ujada jak wsciekla na obcych ludzi, jak zna, to sie tuli). Komendy wykonuje bardzo niechetnie, z oporem, widac, ze zle sie jej to kojarzy.
Z labkiem poszlysmy z mama na szkonie zwiazku (PT). Jak jakis pies byl w normalnej obrozy, to kazali na kolczatke zmieniac. Jeszcze doradzali jaka. Nawet malemu beaglowi zalozyli, chyba pol roku nawet nie mial :( Karcenie psow przez szarpanie za kolce. Tak samo z nauka chodzenia przy nodze. Dalismy sie namowic na zakladanie Kenzo kolczatki, czego teraz zaluje. Na szczescie on sie tym nie przejal, zreszta niczym sie nie przejmuje. Jako jeden z nielicznych psow lubil tam szkolenie. Niektore sie bardzo baly. Jeden czlowiek z wrazliwa suka ONka bardzo sobie do serca wzial te szarpane metody. Biedna sunia bala sie, piszczala. Probowalysmy z jego zona mu wytlumaczyc, ze ona jest wrazliwa, zeby tak nie robil. Nawet zona byla zla na niego, ze jest taki podatny na (w tym wypadku zle) sugestie. Nic nie organizuja poza PT ,PTT i IPO. Mama byla na PT dwa razy i teraz chce drugi raz isc na PTT, zeby Kenzo mial co robic. Bo on lubi tam jezdzic, ma jakies zajecie, pozniej jest zmeczony, wybiegany i spokojniejszy w domu. Trzeba przyznac, ze na PTT trener z nim robil indywidualne zajecia z tropienia. Mial tez na policji (policja nam psa chciala zabrac, bo mu dobrze szlo;)) To nie sa zli ludzie (trenerzy ze zwiazku), ale imho ich metody sa zle, przestarzale, za bardzo oparte na karach fizycznych. Mama chcialaby z psem isc na obedience ale nie przewiduja. Agillity tez nie ;( Pewnie w wielu mniejszych miastach sytuacja tak wyglada.
Mrzewinska - 23-03-2006 18:55
Postawiła kropkę i wysłała.
Ty Zofio często wysyłasz niedokończone posty? :roll: Greven - bardzo czesto, i wydaje mi sie, ze ktos prawidlowo mimo to odbierze moje intencje.
Tebusa - czy Pani Janina Krawczyk to hodowla Z Gniazda Sowy? Nie jestem pewna.
Jaszczurka - w Zielonej Gorze trenuje sama swoja psice rewelacyjna w obedience dziewczyna. Przed laty w Krakowie grono zaprzyjaznionych psiarzy nie czekajac na trenerow zwiazkowych stworzylo grupe pokazowa, przeciez w internecie dostepne sa poradniki, dostepne sa kasety do kupienia. 30 lat temu naprawde bylo trudniej.
Jest bardzo dobry i niedrogi poradnik Inki Sjosten - Obedience, trening posluszenstwa - wyd, Galaktyka, mozna przez internet zamowic u autorki kasety z nagraniami - ale to juz tanie nie jest. Zrobcie grupe wlasna, zacznijcie pracowac w piec, szesc osob, dzielic sie pomyslami,obserwowac bledy i pomagac sobie, byle zyczliwie!!! razem sprowadzcie poradniki, porozumcie sie z najlepszymi w Waszym miescie - przeciez to jest mozliwe.
Tez kiedys tak zaczynalam, da sie, naprawde.
Zofia
Patka - 23-03-2006 19:16
co do socjalizacji to ciekawe bo moja sukę zółtą AST na osiedlu wszyscy znają i lubią i wiedzą, że jest z TYCH tak myslałam do czasu jak dorosła córka zaprzyjaźnionej sąsiadki zapytała ile kosztuje taki lablador jak lilit :evil_lol: czyli mozna calkowicie zmienić nastawienie do psa ...
Greven - 23-03-2006 19:40
Pozwolę sobie na mały off:
Zofio, wydaje mi się, że myśl zawartą w poście nie tylko powinno się kończyć, przed wciśnięciem "wyślij", ale również że należy formuować ją jasno i jednoznacznie, ponieważ pozostawiając zbyt duże pole dla interpretacji, wprowadzmy do dyskusji niepotrzebne niedomówienia. Poza tym to wymiana zdań na konkretny temat a nie zabawa w zgadywanki.
Patka - 23-03-2006 19:43
zgadzam sie z Grevenem szzcegolnie tu na dogo gdzie wypowiedzi pisanej łatwo znaleśc niedomówienia .... które często są przyczyną konfliktu ...
Mrzewinska - 23-03-2006 19:48
Greven, masz racje, ale czasem niektorych czy niektore z nas ponosza emocje i jakos o tym zapominamy.... Z tym wszystkim - oczywiscie nie wiem, czy prawidlowo odebralam wypowiedz Kaski. Ale odebralam inaczej niz Ty. Moze dlatego, ze nie mogla dotyczyc mnie bezposrednio.
I juz nie pisze poza tematem, a przynajmniej sie postaram.
Zofia
Tebusa - 23-03-2006 20:04
Tebusa - czy Pani Janina Krawczyk to hodowla Z Gniazda Sowy? Nie jestem pewna.
Zofia Zgadza się :loveu::loveu::loveu::loveu: baaaardzo dużo się od Niej nauczyłam :) z resztą ostatnio odkąd odeszła już Jej ostatnia sunia Harda, Pani Janina chodziła do jakieś biblioteki u siebie,i rozmawiała z dziećmi o psach- jak wybrać rase, jak je nauczyć fajnych sztuczek i z czasem tych dzieci po lekcacj zostawało coraz więcej i opowiadały o swoich psach a Pani Janina próbowała doradzić :) a dzieci cieszyły się że ktoś się nimi zajmuje po lekcjach i rozmawia a nie że wracają do domu i siadają przed komputerem lub telewizorem...
Z resztą jeśli dzięki komuś spełnia się swoje marzenie to jak takiej osoby nie kochać :loveu:
P.s czasami trudno jest znaleźć grupkę piesków chętnych do nauki... choć mam nadzieję że od wiosny uda mi się zmobilizować moich znajomych do takich spotkań- zamiast godziny psiej bieganiny co wieczór- chociaż 30 minut z tego przeznaczyć na naukę :)
Patka - 23-03-2006 20:19
wspaniałe :modla::sweetCyb:
kyon - 23-03-2006 23:25
Ja staram sie zmienic wizerunek demonstrujac wyszkolenie psa. Wiec moja suka (malinois, kazdy bierze ja za kundla) nosi na ulicy koszyk, precle, podnosi rekawiczki, celowo upuszczane klucze itp. Poprzednia ON-ka robila to samo, a dzieci mogly jej sie z wrzaskiem na szyi wieszac.
Zofia Myślę, ze takich osób jest baaaardzo dużo; Nieraz spotykałem rottweilery bardzo przyjazne, których właściciele często skarzyli się na małe kundelki, które zaczepiają je na spacerach, czasem bardzo natrętnie; Ja ze swoim dalmatyczyńkiem - kiedy był jeszcze w nietragicznej kondycji psychicznej (jego choroba rozwijała się z wiekiem) - urządzaliśmy prawdziwe widowiska w parku, gdzie bawiło się mnóstwo dzieci; grałem z nim w koszykówkę, tzn, ja rzucałem piłke do kosza, a on wyrabiał fantastyczne parady w powietrzu i ją wyłapywał; Zawsze mieliśmy niezłą widownię (oklaski też się zdarzały); Cane corso, ważący ok 70kg na spacerach miewał prawdziwe fankluby pośród dzieciaczków w wieku przed- i szkolnym; leżakował przy piaskownicy brzuchem do góry a czterolatki piały z zachwytu, głaszcząc go na różniste sposoby; rękawiczki, gazety to byl standard; nigdy nie musiałem go prowadzić na smyczy ulicą, chyba że na horyzoncie pojawiały się histeryczne babcie - wtedy dla ich spokoju przypinałem smycz; Kiedyś pewna babcia dostała ochrzan od młodej kobiety z dzieckiem przy piaskownicy, ze czepia się tak sympatycznego psa, nie mając o nim pojęcia; potem dołączały do nas kolejne psiska i jak dotąd żaden nie ma problemu z tzw. agresją; Szczerze mówiąc, do dziś nie wiem, co to jest agresja u moich psów; Na spacery chadzam z piątką psów (w tym jeden szczeniak) i jakoś nigdy nie miałem problemów z utrzymaniem ich pod kontrolą; Wprawdzie mieszkamy już poza miastem i poza wsiami (praktycznie w lesie), ale pokus dla psów jest bardzdo wiele, choćby sarny; Bywało nieraz, że z odległości 20metrów wyskakiwała z zarośli sarna - i co? nic, krótka komenda "wróć!" i sprawa załatwiona; Nader rzadko zdarza się, zebym nie zdążył byc w takich chwilach ważniejszy od świetnie zapowiadającegi się pościgu (jest w tym stadzie rónież i chart polski!!!!); Dlatego kiedy czytam, oglądam albo słucham o jakichś ekscesach z psem - a bardzo często ludzie nie radzą sobie z małymi pieskami - czuję się zażenowany; To jednak nie psy, ale przede wszystkim ludzie wymagają porządnego szkolenia, bo sami nie lubią sobie zadawać kłopotliwych pytań, a już żeby przez godzine dziennie solidnie poćwiczyć choćby podstawowe komendy - to już w ogóle nie wchodzi w rachubę. Tu jest prawdziwy problem, nie w psach!
Dlatego tak mocno wkurzają mnie te wszystkie uogólnienia na temat rzekomo koniecznych rewolucji prawnych.
Nie przepisami, ale dobrze pojętą miłościa do psów rozwiązuje się takie problemy, a właściwie to one same się rozwiązują - bo wcale się nie pojawiają, kiedy nasz pies jest zadbany fizycznie i psychicznie.
I jeszcze jedno dodam: uczę swoje psy równiez zachowań quasi-obrończych, tzn. bawię się z nimi w "walkę", w której one nigdy nie "zwyciężają"; W ten sposób kanalizuję ich naturalny przecież instynkt walki, zamiast go bezmyślnie tłumić; Psy są pewne siebie, mnie i mojej rodziny; Dlatego każdy człowiek o dobrych intencjach bez obaw może je wygłaskać -co zdarza się przy każdej sposobności- ale nie ma mowy, żeby kotkolwiek bezkarnie podniósł rękę na kogoś ze stada (psiego i ludzkiego); Raz jeden np. zdarzyło się tak, że znajomy myśliwy (akurat porządny człowiek) zauważył, jak nasze psiaki wychodziły z lasu, a nie zauważył idącej parę kroków za nimi mojej żony; zatrzymał samochód, wysiadł i wyjął broń - nie wiem, co zamierzał, ale faktem jest, ze naszych psów nie rozpoznał; Gdyby nie były wyszkolone tak, jak są, jegomość nie zdążyłby schować się w samochodzie razem ze swoją flintą - jedno krótkie "wróć!" mojej małżonki wystarczyło, aby zakończyć możliwe zajście;
Na szkolenie obrończe nigdy nie chodziłem, bo albo nie miałem czasu, albo chęci. Kuniec
Zofia, wyrażaj się jaśniej, tak aby można było oddzielić to, co opisujesz od Twojego poglądu na to, co opisujesz;
Marmasza, Ty chyba nie zrozumiałeś nic z tego, co napisałem:shake::shake: :shake:
bluerat - 23-03-2006 23:32
Ja z moja psicą, sznaucerką olb., szkoliłyśmy się jakieś 12 lat temu, najpierw samodzielnie w domu, ale zachciało mi się PT, potem IPO. Miałam wtedy 15lat, nie znałam się za bardzo na szkoleniu, jak to powinno wygladać, no i jak to zwykle bywa - laik ufa osobie "kompetentnej" - bo nie potrafi tego zweryfikować.
Kazano mi kupić kolczatkę, szarpać psa, karcić. Efekt był taki, że pies co chwilę kładł się na ziemi, pokazywał podporządkowanie, na co szanowny pan treser "usiłował pomóc" postawić psa do pionu. Szarpanie się z psem, siłowe zmuszanie było na porządku dziennym. Teraz wiem, że nie było żadnej współpracy, pies zamiast z chęcią robić cos dla mnie, bał się kolejnej kary.
Nie aportowała, nauczyłyśmy sie tego dopiero 3 lata temu:)
Nie chciała też atakować pozoranta, ale nie uciekała. Treser wymyślił, że mam się położyć na ziemi i piszczeć, a on w tym czasie szczypał w pachwiny i bił mojego psa...
Mam dużo szczęścia, że psica nie wyszła z tego z nerwicą i pseudoagresją.
Mam też szczęście, że mimo "miękkości", jest zrównoważona i spokojna w każdej sytuacji. Teraz wiem, że na "marchewkę" nauczyłaby się wtedy duzo więcej, a "kij" dawał przeciwne efekty.
Kolczatka zdążyła zardzewieć, bo od 12 lat jej nie nosi.
A ja mam nadzieję, że ci ludzie już nie szkolą, bo to niszczenie co wrażliwszych psów, a nie szkolenie.
Rozmawiałam dziś ze świezo upieczonym właścicielem "AST", on "nie ma czasu dla psa codziennie, bo czasem pracuje 2 dni pod rząd, ale pójdzie na szkolenie". Nie dał sobie wytłumaczyć, że 1,5 godziny raz w tygodniu nic mu nie da, jak nie będzie pracował z psem codziennie.
Ludzie myślą że pójdą na szkolenie i już - gotowe - super posłuszny pies. Przecież tak nigdy nie zbudują więzi z psem, niczego go nie naucza, a pies będzie zdziwiony że cały tydzień wolno mu wszystko, a tu nagle go ograniczają, coś każą.
Ach, chłopak powiedział też, że "co on sie bedzie męczył codziennie, skoro jego matka i tak psa rozpieszcza", więc to nie ma sensu.
Odpowiedzialnych ludzi z AST/bull, jakich spotkałam w lecznicy w ciągu roku, mogę policzyć na palcach jednej ręki, przykro mi, ale tak to wygląda na "mojej wsi z rybą w tle". Odpowiedzialnych właścicieli psów ogólnie trochę więcej, ale i tak stanowczo za mało. U nas nie ma "kultury posiadania psa". Żądzi moda i pieniądz, wielu ludziom psy służą do tego, żeby się nimi pochwalić, zaszpanować, albo są z przypadku, "żyją to żyją, chorują to won".
kyon - 24-03-2006 00:05
to rzeczywiście tragedia - ja akurat na takim "szkoleniowcu"poznałem sie po pierwszej "lekcji" i więcej nie poszedłem (ale to było dawno, jeszcze z dalmatem);
A co do tej nieodpowiedzialności właścicieli - przyszło nam dziś do głowy, że może by tak uchwalić podeatek od.. nieposiadania psa albo posiadania bezmyslnego; wtedy lepiej by było psa mieć i o niego dbać - pod każdym względem; He??? Co Wy na to?
Mrzewinska - 24-03-2006 08:05
Jesli wyrazam swoj poglad - pisze "moim zdaniem", jesli cos opisuje - nie uzywam tego okreslenia. Wiec raczej trudno sie pomylic.
Nie rozumiem wTwojej wypowiedzi, Kyon, lekcewazenia ludzi starych. Czy kiedy piszesz "histeryczne babcie" - masz na mysli swoje? I lekcewazenia prawa. Piszesz, ze Twoje psy lezakuja przy piaskownicy. Niemal wszedzie jest zakaz wprowadzania psow do piaskownic i wchodzenia z nimi na tereny wyznaczone do zabaw malych dzieci. Nie przestrzegasz przepisow o prowadzeniu na ulicy psow na smyczy.
Jesli Twoje psy zachowuja sie prawidlowo - nie dotkna Cie zadne restrykcje za to ze Twoj pies zagryzie drugiego, bo tego nie zrobi. Ludzi tez nie zagryzie, wiec nie bedzie Ci odebrany. Chipowanie bezplatne Ci nie zaszkodzi - bo na pewno podatki placisz - za wszystkie psy. Jak bedziesz chcial rozmnazac - to na pewno tylko psy o udokumentowanym pochodzeniu, bo zdajesz sobie sprawe, jak wazna w hodowli jest wiedza o pochodzeniu zwierzat. Zaplacisz podatek od dzialalnosci gospodarczej jaka jest rozmnazanie zwierzat, nie wyjdziesz handlowac nimi na plac ani pod wystawe. W razie potrzeby potrafisz udowodnic, ze kazdy normalnie zachowujacy sie czlowiek moze bez obawy przejsc obok Twoich psow. Wiec czemu mialby Ci zaszkodzic przepis o odpowiedzialnosci finansowej z urzedu, nie po sprawie cywilnej, jesli pies kogos pogryzie?
Czemu mialby Ci zaszkodzic zakaz rozmnazania mieszańcow ras trudnych, o wielkiej sile i potencjale agresji? I rozmnazanie psow ras trudnych tylko o udokumentowanym pochodzeniu, po testach psychiki - a nie nadmiernie agresywnych na przyklad? Lub znizki w podatkach tylko przy psach wysterylizowanych? Lub zakaz posiadania psa przez kogos, kto bandyckimi czy chuliganskimi wyczynami terroryzuje otoczenie?
Zofia
Ifat - 24-03-2006 11:36
Zrobcie grupe wlasna, zacznijcie pracowac w piec, szesc osob, dzielic sie pomyslami,obserwowac bledy i pomagac sobie, byle zyczliwie!!! razem sprowadzcie poradniki, porozumcie sie z najlepszymi w Waszym miescie - przeciez to jest mozliwe.
Tez kiedys tak zaczynalam, da sie, naprawde.
Zofia Też chciałam, żeby w Bytomiu udało się coś takiego zorganizować. Niestety, nic z tego nie wyszło.
Strona 7 z 9 • Zostało wyszukane 561 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9