Archiwum
- Rumunia - Baia Mare
- wilczarze w Tulln na wystawie europejskiej
- jedzonko dla szczeniaka husky
- Ile spacerów dla 3 -miesięcznego Goldena?
- Problem Ze Szczeniaczkiem =(
- Finlandia
- amstaf wcale nie jest groźny
- Coniedzielne spotkania
- Skakanie i podgryzanie
- ***=Gordi=*** Golden Retriever :)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolejkielecka.xlx.pl
Serwo zasnął...
irma - 03-07-2006 23:15
wiecie co dziewczyny ja po prostu nie potrafie pisac tak, jak powinno się pisac do gazet, ale ... opisze historię Serwa tak, jak ja ją znam dla Was, dla dogomaniaków i opublikuję na dogomanii a potem 'sie zobaczy'
Tundra - 03-07-2006 23:45
Nie potrafie pisac do gazet?
A te piekne teksy u "gory" to by sie moze do prasy nie nadawaly;)
Potrafisz wciagnac, wzruszyc, no i ............. bohaterow masz nie byle jakich.
Trzeba jszcze cos dodac?
kaerjot - 04-07-2006 09:00
wiecie co dziewczyny ja po prostu nie potrafie pisac tak, jak powinno się pisac do gazet, ale ... opisze historię Serwa tak, jak ja ją znam dla Was, dla dogomaniaków i opublikuję na dogomanii a potem 'sie zobaczy' Irma, jak Ty nie potrafisz pisać, to czemu ja chichoczę lub ryczę czytając Twoje opowieści. Dziewczyny mają rację, o Serwie powinni dowiedzieć się wszyscy. Więc pisz, pisz, pisz ........................... :lol:.
Igusia - 04-07-2006 09:02
Właśnie, w każdym numerze powinna być opisana "podobna" historia.
Historię Liskową przeczyłam 4 razy :lol:
I pewnie jeszcze raz przeczytam...:eviltong: To i o Serwo sobie poczytam :p
julia.zuzanna - 05-07-2006 01:08
wiecie co dziewczyny ja po prostu nie potrafie pisac tak, jak powinno się pisac do gazet, ale ... opisze historię Serwa tak, jak ja ją znam dla Was, dla dogomaniaków i opublikuję na dogomanii a potem 'sie zobaczy' to ja będę miała WIELKĄ PROŚBĘ
bo właśnie już dorzucam dane do oficjalnej strony łódzkiego schroniska (jak skończę to wystarczy wykasować jeden plik i będzie ona oficjalna) i tam jest ten dział "szczęśliwe zakończenia/niesamowite metamorfozy"
oczywiście Serwo jest tam obowiązkowy :lol: więc czy będę mogła wykorzystać Twój tekst na tej stronie?
link jeszcze do testowej do tego działu
irma - 05-07-2006 07:55
oczywiście, że tak
irma - 09-07-2006 20:13
w piątek Serwo dostał paczkę z Niemiec
a w paczce cztery śliczne buty
dziękuję w imieniu Serwa - na pewno się przydadzą
ewatr - 10-07-2006 18:19
w piątek Serwo dostał paczkę z Niemiec
a w paczce cztery śliczne buty
dziękuję w imieniu Serwa - na pewno się przydadzą
czy on już w nich chodzi :crazyeye::lol:??????????:evil_lol:
Zosia4 - 10-07-2006 18:43
Zżera mnie ciekawość - jak też takie psie butki wyglądają.
irma - 11-07-2006 09:24
sfotografuję i zobaczyśz
są zaje-fajne
ewa_m - 11-07-2006 11:30
Te fotki sa poprostu przecudne, az sie poplakalam.
http://img421.imageshack.us/img421/1529/irmaa3kx.jpg
On nie wyglada jak ten sam pies ze schroniska i nie chodzi mi o wyglad zewnetrzy ale o zachowanie. Usmiechniety, zadowlony, spokojny, troskliwy no i oczywiscie PIEKNY.:evil_lol:
Pomysl z opisaniem jego historii jest SUPER.
Monia_ - 11-07-2006 11:51
Piekne zdjecia i wzruszajaca historia Serwa! A ta skladanka zdjeciowa jest cudna i wyglada jak pocztowka :klacz:
irma - 11-07-2006 19:13
właśnie kupiłam nowy zasilacz do mojej cyfrówki
(nie napisze ile kosztował bo nie wolno mi się denerwować, ale lepiej, żeby Piegus nie zbliżał się do tego zasilacza)
w związku z powyższym będa nowe zdjęcia
ewatr - 11-07-2006 21:26
właśnie kupiłam nowy zasilacz do mojej cyfrówki
(nie napisze ile kosztował bo nie wolno mi się denerwować, ale lepiej, żeby Piegus nie zbliżał się do tego zasilacza)
w związku z powyższym będa nowe zdjęcia oj to ! to ! :lol: zjątka naszego ulubieńca :loveu:
ale myśmy nie zapomnieli o szantażu :eviltong: - co z artykułem nastrajamy się do napisania czegoś wzruszjącego ?
a zreszta to co się dzieje realnie to już samo w sobie jest tak " mocne " ze nie da się sknocić pisząc o tym :oops:
a ty Irmo piszesz tak pięknie - rozmarzyłam się - śliczny Serwuś z maleńkim podopiecznym i swoją ukochana panią na tle ogrodu / cała polska by podziwiała :evil_lol: / no co nie kusząca perspektywa :cool3:
a tak serio warto !!!!!!!!! i będe Ci wiercić dziure w " brzuchu ";)
i chyba nie tylko ja ?
irma - 11-07-2006 23:48
oki oki
czyli owszem napisze historię Serwa tak, jak ja ją widzę , ale ...
ale potrzebne mi są informację o tym kiedy i w jaki sposób Serwo trafił do schroniska
czyli jakie były jego losy zanim go saskia wypatrzyła
może można z jego dokumentów wyczytac kiedy trafił do schronu, kto go oddał i dlaczego
może saskia albo Aaliyah1981 zdboęda te informacje
Wiedźma - 12-07-2006 08:29
A ja z taką pewną nieśmiałością zapytam, czy w ramach rozgrzewania pióra (choć i tak pióro świetne) nie można byłoby rzucić jeszcze kilku opowieści o byłych zwierzakach? Albo i obecnych pozostałych? Działam na własną szkodę, bo zbankrutuję na chusteczkach, ale co tam...
Wiedźma - 12-07-2006 08:34
A do szantażu... eee.... zachęty (ładniej brzmi) przyłączam się z pełnym przekonaniem. Nie każdy ma dostęp do sieci, a historia jest warta (na 100000 %)opublikowania. Powiem więcej: takie opowieści NA PEWNO zmieniają sposób patrzenia na psie i kocie biedy. Niech dzięki temu chociaż jedno zwierzę znajdzie dom!
irma - 12-07-2006 14:49
nie spisałam nigdzie całej opowieści o Soni, o suczce, która była najważnieszym psem w moim życiu
i pewnie nigdy nie spiszę, bo najzwyczajniej nie potrafię
nie potrafię opisać, jaki był koniec tej historii
ta rana za bardzo boli i może kiedyś będzie już na tyle zaleczona, że opowiem jak to się stało, że Sonia przeszła za Tęczowy Most
i tylko mocno wierzę że tam na mnie czeka, leży w progu i wypatruje czy juz nadchodzę
Soniu, Sonieczko przyjdę, przyjdę na pewno i wiem, że Ty wiernie i cierpliwie czekasz na mnie
leżysz i nawet nie chcesz biegać po tęczowych łąkach - kocham Cię Soniu i bardzo, bardzo mi Ciebie brakuje, wybacz mi, że nie ma mnie obok Ciebie
nie martw sie o mnie, troszeczkę zastępuje Cię Lotnik, on też nie spuszcza ze mnie wzroku i jest moim cieniem ale ... Lotnik to Lotnik a nie Ty
irma - 12-07-2006 14:54
życie moje i Soni pomalutku stabilizowało sie i nabieralo rytmu. Powoli poznawałam historię tego co musiała przeżyć Sonia. Kilka dni po zamieszkaniu ze ną wybrały,smy sie na wspólny spacer z moja córką, zięciem i Jaskrem. Jaskier, pies, który nigdy w swoim zyciu nie zaznal od człowieka nic złego jak większość psów uwilebiał patyczki. gdy Robert, mój zięć, podniósł patyczek i chciał go rzucic psu Sonia najpierw zamarła w bezruchu a potem zaczęła szczekac a właściwie nie wiem jak to opisac to było wycie połączone z psim jazgotem, podszyte wręcz przerażeniem. Robert natychmiast wyrzucił patyk, nawet sie przestraszył - w ko ncu nie znał psa i nie wiedział do czego jest zdolna Sonia. Od tej pory Jaskier na wspólnych spacerach był pozbawiony rzucania patyczków. Sonia najpierw w ogóle nie biegała na spacerach tylko trzymała się kilka centymetrów ode mnie. Powoli z dnia na dzien, w szczególności gdy byłysmy same odległość między nami rosła aż do około 5 metrów. Na wspólnych spacerach z Jaskrem Sonia zaczęła biegac za nim i uczyc się, że nawet jak troche sobie w lesie powęszy to ja jej nie zniknę. I zaczęła obserwowac Jaskra. Po kilku miesiącach odważyła się podnieść z ziemi patyczek, który zgubił jaskier. Nigdy nie nauczyła się przynosic patyków ale uwielbiała je podnosić i z nimi biegać w podskokach. Przyznam się, że gdy pierwszy raz to zobaczyłam, gdy pierwszy raz była taka radosna i szczęśliwa po prostu poryczałam się. Nie wiem co zrobili jej ludzie i pewnie nigdy już sie nie dowiem ale z pewnością raju jej nie stworzyli.
Już Wam pisałam, że Sonia spała w mojej sypialni i nigdy nawet nie spróbowała zbliżyc się do łóżka nieproszona a gdy ją zawołąłam to podchodziła na 'krótkich' łapach icichutko leżała obok łóżka a ja ją miziałam. Wieczorami przed pójściem spac lubiłam kłaść się na kanapie włączyć tv i czytać książkę. Przykrywałam się wtedy kocem, granatowym w kratę i Sonia wiedziała, że to sygnał do wspólnego odpoczynku. Cichutko właziła na kanapę i kładła się wzdłuż mnie z pyskiem na moim brzuchu i zamierała ze szczęścia w bezruchu a ja ją drapałam po glowie, za uszami. I tak potrafiłysmy leżec, leżeć i leżeć - obie zadowolone i szczęśliwe. To były cudowne chwile. Czasem leżałysmy razem na tarasie (moje ówczesne mieszkanie miało ok. 40m2 taras) i patrzyłysmy sobie w niebo na gwiazdy.
irma - 12-07-2006 14:55
no i opowiem Wam jak razem z Sonią pojechałam w odwiedziny do mojej siostry
Otóż moja siostra Krystyna mieszka z rodziną niedaleko Dortmundu. Od mojego do jej domu dzieli nas odległość ok 1100 km. W zasadzie kilka wręcz lat zbierałam sie na te odwiedziny i w końcu decyzja zapadła. Umówiłam sie na wizytę w ostatnim tygodniu października 2003 r. Oczywiście zabrałam ze sobą Sonię. Wszystkie dokumenty dla Sonieczki załatwiłam i ruszyłyśmy. Była to chyba niedziela a może sobota, nie pamiętam i tak to bez znaczenia. Pojechałam przez Kołbaskowo i potem autostradami prosto pod dom mojej siostry. Po drodze zatrzymywałam się, żeby Sońka mogła rozruszac kosci i posiusiać. Na granicy nikt się nami nie interesował a juz psem wcale. Kilka kilometrów po przekroczeniu granicy zatrzymałam sie na siusianie suni i nagle podjechała do nas niemiecka straż graniczna. Oczywiście pomyslałam, że zainteresował ich biegający pies i zaraz chciałam papiery i kaganiec wyciągać ale ich interesowała zielona karta. No i zaczęło się. Po zmianie numerów rejestracyjnych samochodu, spowodowanej zgubieniem przeze mnie przedniej tabicy (a co jestem zdolna) zapomniałam o odpowiedniej adnotacji w zielonej karcie. Nie znam języka niemieckiego - kiedys uczylam się przez 3 miesiące - ale i tak cudem udało mi się im wytłumaczyć w czym rzecz. Na szczęście oprócz dowodu rejestracyjnego miałam kartę pojazdu a tam odnotowane są wszelkie zmiany numerów. No i po tym numerze dojechałyśmy już bez przeszkód do mojej ukochanej siostrzyczki i jej rodziny. Siostra powitała mnie między innymi stwierdzeniem, że bardzo się cieszy z przyjazdu Soni bo jej sunia będzie miała z kim biegac po pobliskim lesie. Następnego dnia spałam sobie całe przedpołudnie a Sonia obok mnie. Oj jak nam było dobrze. Ok. godz. 15 moja siostra wpadła na pomysł spaceru z psami. Bez specjalnego entuzjazmu ale poszlam do pobliskiego lasku. Szłysmy sobie i gadałyśmy a psy rzeczywiscie szalały. W pewnym momencie usłyszałam przeraźliwy pisk Soni. Pies wyszedł z krzaków kulejąc na lewa przednią łapę. Zawołałam ja i wzięłam łape w swoja dłon. I tę dłon miałam pełną krwi. Zawołałam Krysię. Przybiegła. Krew się lała a my struchlałyśmy. W końcu powiedziałam, żeby Krystyna pobiegła do domu po jakies szmaty, ręczniki no sama nie wiem co. Zawołała swoją sunię, która na szczęście przybiegła i moja siostra z prędością niestpotykana pobiegła do domu. A ja zostałam na środku jakiejś lesnej polany. Klęcząc trzymałam łapę Soni i usiłowałam znaleźć miejsce, które należy ucisnać aby zatamowac krew. I nic z tego. W końcu zdjęłam kurtkę. Zdjęam bluzkę. Ubrałam na moją goliznę kurtkę i bluzką obwiązałam psią łapę. I dalej klęczałam i trzymając łapę mówiłam: Sonieczka wytrzymaj, nie odchodź, nie teraz, nie tutaj, nie jestem na to gotowa i oczywiście łzy mi leciały z oczu. Sonia stała spokojnie z łapą w mojej dłoni i patrzyła mi w oczy .. oj jaki ona miała wzrok to nie jestem w stanie napisać. Jej oczy mówiły że boli, ze traci siły, że ufa, że wierzy, że wytrzyma o ile tylko sił starczy. A bluzka byla juz mokra od krwi. I wtedy pojawiła się Krysia. przyniosła dwa duże ręczniki i taśme do pakowania. Ręcznikami obwiązałyśmy łapę na to taśma i ruszyłysmy biegiem. A Sonia biegła z nami i tylko te ręczniki uderzając o ziemie wydawały taki mokry dźwięk 'plaś, plaś. plaś ...'. Do samochodu nie było daleko ale gdy dobiegłysmy Sonia juz się przewracała i sama nie była w stanie wsiąść. Na szczęście moja siostra razem z ręcznikami wzięła moją torebke z kluczykami i dokumentami i przed wyjściem zawiadomiła swojego weta że jedziemy i żeby czekał. Krysia chciała prowadzić, ale nie było takiej możliwości, ona sie bała, że ja będę zbyt zdenerwowana. No cóz ja jestem silna baba. Ruszyłyśmy a ja myslałam tylko o jednym: żeby zdążyc. Upłynęło ok 30 minut zanim dojechałyśmy do kliniki. Wjechałyśmy na parking a tam juz czekały trzy osboby - wzięli psa (i od tej pory już wiem jak trzeba nosi chorego psa, żeby ciężar ciała rozłożył się odpowiednio) i od razu zabrali ją na stół operacyjny. Sonia juz traciła przytomność, ale ja wiedziałam, że teraz to już wszystko będzie OK. Chciałam wejść z psem na tę salę operacyjną ale weci chyba mysleli, że ja jakiejś histerii dostałam, bo coś tam szwargotali do mojej siostry. W końcu doszłam do wniosku, że pies i tak jest nieprzytomny a ja im tylko przeszkadzam. Wyszłam i za rada siostry poszlam do łazienki. W lustrze zobaczyłam Hanię ubabraną we krwi, twarz umazana krwią, ręce całe zakrwawione, spodnie, buty - jednym słowem (a właściwie dwoma)'wszystko czerwone'.
Umyłam się, tzn. twarz i ręce, i poszłam na korytarz czekać. Zabieg trwal ponad dwie godziny. Po tym czasie wyszła pani wet i oznajmiła, że łapa zszyta, że przecięta była jakaś tętnica, z tych mniej ważnych ale pies stracil mnóstwo krwi i kilka dni nie będzie w stanie chodzić. Ma leżeć, spac i jeść jeżeli tyko będzie chciał. Zabrałyśmy sunię do domu. Moja siostra jest niesamowita - zabrała od weta te zakrwawione ręczniki a potem sie jeszcze okazało, że zabrala z polanki moja bluzkę i potem to wszystko wyprała. Koc w samochodzie też byl caly mokry od soninej krwi. Wrzuciłysmy zakrwawione rzeczy do wanny - oj wyglądało to ... . W domu czekał na nas przerażony mój młodszy siostrzeniec zapłakany z obawy o Sońkę. Wnioslyśmy psa - najpierw do windy - nie było to łatwe, chciaz wiedziałyśmy jak robili to weci, i jak nam się udało to zaczęłysmy śmiac sie na caly głos - teraz dopiero odreagowałyśmy całe to napięcie, które nam towarzyszyło od początku zdarzenia. No i Sonia leżała w salonie na czystym kocyku z owiniętą łapa i nawet nie próbowała nic z tą łapa robić. Wieczorem wynoisłam ją ze szwagrem na siusianie. A rano poszła już sama - na łapę nałożyłam skarpetke (czerwona ze św, Mikołajem) na to woreczek foliowy i zawinęłam taśma. Sonia poszla o własnych jakże jeszcze marnych siłam. I tylko tak dziwnie stawiała przednie łapy. Nie na opuszkach, na stopach lecz na zewnętrznej części łapy. Bardzo mnie to martwiło ale przy zmianie opatrunku pani wet powiedziła, że to taka psia troska o łapę. Pierwsze dwa dni Sonia nie reagowała na nic nawet na moje wyjścia z mieszkania, a to znaczyło, że jest bardzo chora ale trzeciego dnia gdy usilowałam wyjść usłyszałam psi protest - jakie to były piękne dźwięki. I tak wyglądała moja pierwsza po kilku latach wizyta u mojej siostrzyczki. Ale najwazniejsze że Sonia była przy mnie i ze mną wróciła a my i tak się nagadałyśmy i nagadałysmy i nagadałyśmy. A reszta była nieważna. I znowu byłyśmy w domu, razem i w ciszy ja czytalam i oglądałam tv a Sonia w bezruchu leżała obok a nawet drzemała. Łape leczyłysmy u naszego weta jeszcze prawie miesiąc zanim odważyłam sie wyjść z psem bez skarpety. I wiecie co, gdy zdjęłam psu bandaż i skarpetę to Sonia stanęła na podwórku i nie wiedziała co ma zrobic, jak iść ale gdy tylko ją zawołałam zapomniała o łapie. I znowu byla zdrowym kochanym psiakiem. A ja nigdy nie zapomne jej spojrzenia w tym lesie na polanie.
c.d.n.
irma - 12-07-2006 15:08
a o moich kotach też mam Wam opowiedzieć ?
bo jeżeli TAK to opowiem a jeżeli NIE to też opowiem
opowiem Wam jak trafił do mnie mój pierwszy kot
W moim domu rodzinnym nie by ło kotów, dlatego też koty były zwierzakami których usposobienie pozostawało dla mnie tajemnicą - ale zawsze mi się podobały.
dawno, dawno temu w czasach, gdy byłam młodą mamusią czytającą swoim córeczkom bajki trafiła w moje ręce książeczka o sympatycznym tytule "Agnieszka opowiada bajkę". Pamiętam treść tej książeczki bo to ona stała się praprzyczyną ... no i poniżej czego.
Książka opowiadała o małej dziewczynce, która opowiadała swojej mamie bajeczkę o małym kotku, który szukał mamusi. Kotek powiedział, że jego mamusia ma zielone oczy więć dziewczynka pokazała mu radio ale radio było twarde i kanciaste chociaż miało zielone świecące oko nie było kocią mamusią. Kotek powiedział, że jego mamusia ma futerko więc dziewczynka pokazała mu szczotkę, ale szczotka była twarda i nie można się było do niej przytulić. Kotek dodał, że jego mamusia ma mleczko więc dziewczynka pokazała mu krowę ... itd (o ile dobrze pamiętam i nic nie pokręciłam). W końcu dziewczynka wzięła kotka na ręce i pokazała mu swoją mamusię, która miała zielone oczy, dała kotu mleczka i przytuliła. I wtedy Agnieszka (ta z książeczki) powiedziała do swojej mamusi: cytat z pamięci "Mamusiu i to jest właśnie ten kotek i Ty na pewno mu pomożesz i będziesz jego mamusią ... prawda [IMG]http://picsrv**********/images/smiles/icon_question.gif[/IMG]? i Agnieszka dała mamusi kotka."
Następnego dnia ok. południa zadzwonił dzwonek. W drzwiach stały moje córeczki i trzymając na rękach małego burego kotka z niczym nie zmąconą pewnością i ufnością, z szeroko otwartymi oczyma, przejęte powiedziały, przekrzykując się "Mamuś ty też pomożesz temu kotkowi." I co ja miałam robić - przecież nie mogłam zawieść tych dwu małych panienek. Taka trauma miałby wpływ na ich stosunek do zwierząt i do mnie, przez całe ich życie. W każdym razie w ten sposób w moje życie wszedł sobie kot Pumeks. Długo trwało wybieranie imienia i wybrane zostało imię PUMA. Tyle, że szybko okazało się, że Puma jest Pumeksem. I tak już zostało. Pumeks jak to każdy młodziutki kociak jadł co mu dałam (głównie ryż z gotowaną rybą), rósł i rozrabiał. Najbardziej martwiłam się, żeby w nocy nie wylazł na balkon - spaliśmy przy otwartym. Bałam się, że przejdzie na drugi balkon (z naszym balkonem graniczył balkon, do którego wchodziło się z klatki schodowej) a z niego na korytarz przed mieszkaniem i gdzieś sobie powędruje, zginie. Spałam czujnie i ciągle nasłuchiwałam co robi kot i sprawdzałam gdzie śpi. Kot oczywiście najchętniej spał w naszych łóżkach. Więc gdy wybrał sobie moje to wszystko było OK ale gdy wędrował do dziewczynek natychmiast włączał mi się w głowie 'sprawdzacz miejsca pobytu kota" i wstawałam, zabierałam kota zamykając pokój dzieci. Którejś nocy, jednej z pierwszych nocy po pojawieniu się kota, obudził mnie jakiś dziwny dźwięk. Tak jakby ktoś otwierał balkon. Wstałam, kota nigdzie nie było. Ani w mojej sypialni ani u dzieci. Natychmiast skojarzyłam, że jednak zaraza wylazła na balkon a stamtąd przeszedł na 'korytarzowy' i może ktoś z sąsiadów myśląc, ze to niczyj kot, wypuszcza go właśnie na korytarz. Korytarze w naszym bloku były przeogromne - później przerobiliśmy część korytarza na największy pokój naszego mieszkania i to pokój z drugim balkonem. Była chyba 2.30 w nocy a ja tak jak stałam, boso i nocnej koszulinie, wybiegłam z mieszkania na korytarz. Obok drzwi balkonowych stał jakis mężczyzna, w kurtce z dużą torbą, i usiłował te drzwi otworzyć. Byłam zaspana i nie bardzo kojarząc w czym rzecz i czemu on te drzwi chce otworzyć odezwałam się "Przepraszam Pana bardzo, czy nie widział Pan takiego małego burego, pręgowanego kotka?." Facet jak to usłyszał odwrócił się, złapał torbę i bez słowa ... zwiał. Popatrzyłam za nim i pomyślałm sobie "idiota i to źle wychowany nie widział kota, czy coś mu odbiło." Wróciłam do łóżka i obudziłąm mojego ówczesnego TZ i powiedziałam
- "wiesz co ten facet, który chciał otworzyć balkon nie chciał mi powiedzieć czy widział kota"
- "jaki balkon i kto chciał go otworzyć ?" zapytał budzący się TZ
- "no jak to jaki? ten z korytarza, przecież nie z pokoju' - odpowiedziałam ja ze złością, że taki niedomyślny
i wtedy mój mąż z wrzaskiem "rany złodziej, moje kanistry z benzyną" wyskoczył z łóżka i pobiegł sprawdzać czy kanistry jeszcze stoją na balkonie.
A kot sobie siedział pod łóżkiem i na te wszystkie wrzaski wylazł i partzył na nas z niesmakiem (naprawdę - jakby chciał powiedzieć 'i czego spać nie dajecie")
a dla tych, którzy nie rozumieją, z racji wieku, dodam, że benzyna była wtedy towarem nie tylko deficytowym ale dostępnym głownie na kartki
c.d.n
irma - 12-07-2006 15:09
na dzisiaj to koniec opowieści o moich zwierzakach
zdjęcia będa później albo jutro bo mnie rodzina tępi za siedzenie przy kompie
Wiedźma - 12-07-2006 16:21
Dzięki, dzięki, dzięki! Nigdy tego nie robię, ale historię Sonieczki zaczęłam czytać od końca, żeby NATYCHMIAST wiedzieć, jak ją uratowałyście. Opowieści są przepiękne!
irma - 12-07-2006 17:22
a to na zaostrzenie 'apetytu'
http://img363.imageshack.us/img363/6813/dsc088475nk.jpg
Wiedźma - 12-07-2006 17:28
Więcej! Więcej!
da-NUTKA - 12-07-2006 18:04
Serwo jest po prostu przepięęęęęęęęęęękny, a maluch uroczy :lol:
Danka
Rauni - 12-07-2006 18:39
Irma, niesamowite są te Twoje opowieści, naprawdę masz dar pisania!
Mój Vigo w lutym tego roku miał podobny wypadek, przeciął tętnicę i wszystkie ścięgna palców w łapie podczas spaceru po polach, leciałam z krwawiącym obłędnie psem na rękach do weta, jak dotarłam ledwo zipiąc, to też oboje wyglądaliśmy jak po katastrofie, ja i pies cali we krwi. Skończyło się na 2 operacjach, gipsie przez 6 tygodni, ale teraz młody śmiga już na torku agility i po strasznych chwilach nie ma śladu (nie licząc strachu pańci, czy pozwolić psu biegać po krzakach...).
I miałam w dzieciństwie tę książeczkę o kotku, co szukał mamy :loveu:
Bunia1 - 12-07-2006 18:55
Przepiękne zdjęcie. I opowiadania super, dzięki.
irma - 12-07-2006 19:02
zaraz ...........
irma - 12-07-2006 19:02
już za chwilę ..............
irma - 12-07-2006 19:03
za minutkę ....
irma - 12-07-2006 19:05
za sekundkę ....
irma - 12-07-2006 19:07
wstawię zdjęcia z dzisiejszej sesji w ogrodzie
irma - 12-07-2006 19:07
uwaga uwaga
zaczynam
irma - 12-07-2006 19:09
bedzie baaaardzo dużo zdjęć
irma - 12-07-2006 19:10
no nareszcie
http://img115.imageshack.us/img115/5639/dsc088046fk.jpg
http://img405.imageshack.us/img405/2986/dsc088051os.jpg
http://img405.imageshack.us/img405/2348/dsc088092nc.jpg
http://img64.imageshack.us/img64/7933/dsc088143gl.jpg
http://img64.imageshack.us/img64/7232/dsc088191bi.jpg
http://img363.imageshack.us/img363/6167/dsc088245wt.jpg
http://img363.imageshack.us/img363/6130/dsc088277he.jpg
irma - 12-07-2006 19:11
a widzicie jaki chudzielec (zarośnięty chudzielec)
http://img462.imageshack.us/img462/6601/dsc088340yj.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/6447/dsc088353ey.jpg
irma - 12-07-2006 19:13
Serwo matkuje Teosiowi LS
http://img462.imageshack.us/img462/7618/dsc088410lv.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/3818/dsc088427yn.jpg
http://img419.imageshack.us/img419/4986/dsc088444lt.jpg
http://img419.imageshack.us/img419/2037/dsc088436vo.jpg
irma - 12-07-2006 19:14
http://img363.imageshack.us/img363/6813/dsc088475nk.jpg
http://img55.imageshack.us/img55/3023/dsc088485it.jpg
http://img55.imageshack.us/img55/6044/dsc088495ks.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/3957/dsc088502ny.jpg
http://img65.imageshack.us/img65/8019/dsc088510of.jpg
http://img489.imageshack.us/img489/4497/dsc088528rw.jpg
irma - 12-07-2006 19:15
http://img462.imageshack.us/img462/2888/dsc088562xv.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/9894/dsc088659nz.jpg
irma - 12-07-2006 19:17
http://img454.imageshack.us/img454/5653/dsc088715zh.jpg
http://img235.imageshack.us/img235/1046/dsc088726mx.jpg
http://img235.imageshack.us/img235/9321/dsc088734wd.jpg
http://img516.imageshack.us/img516/8615/dsc088748pp.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/2106/dsc088753cs.jpg
http://img462.imageshack.us/img462/312/dsc088768ti.jpg
http://img468.imageshack.us/img468/3046/dsc088773lr.jpg
http://img369.imageshack.us/img369/9743/dsc088783fm.jpg
http://img247.imageshack.us/img247/9484/dsc088794rp.jpg
irma - 12-07-2006 19:18
o rany gdzie jest Teoś
http://img459.imageshack.us/img459/2593/dsc088878qb.jpg
http://img247.imageshack.us/img247/6373/dsc088963sx.jpg
http://img48.imageshack.us/img48/489/dsc088927tq.jpg
irma - 12-07-2006 19:19
jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest
http://img479.imageshack.us/img479/5020/dsc088862fz.jpg
http://img71.imageshack.us/img71/1167/dsc089013th.jpg
http://img459.imageshack.us/img459/1160/dsc088902aa.jpg
irma - 12-07-2006 19:20
widzicie ?
mam kumpla
huuuuuura
http://img247.imageshack.us/img247/8004/dsc088954aw.jpg
irma - 12-07-2006 19:23
i na dzisiaj to już koniec
jutro wkleję Wam opowieść o mojej suni MALWIE spisaną przez moją starszą córkę Annę
w ten sposób poznacie historię Malwy z innego punktu widzenia
i tak tez objawią się róznice nie tylko w widzeniu tego co się dzieje ale równiez w tym co się pamięta lub chce pmiętać
w końcu każdy z nas modeluje swój świat na własne podobieństwo i użytek
no i z opowieści mojej córki wyszłam na wrzaskliwą niewiastę, a kiedyś moja ćórcia mówiła, ze ja zamiast krzyczeć to patrzę a jak popatrzę to wystarczy za wrzaski - w jej wspomnieniach te moje spojrzenia znikły a wrzaski najwyraźniej zostały
ale to jutro ...
da-NUTKA - 12-07-2006 19:23
Serwo - chudzielec, szczęśliwy, ale straszny chudzielec.
Irmo, dalej nie można ustalić, co jest Serwusiowi i dlaczego nie chce chudzinek przytyć?
Danka
irma - 12-07-2006 19:31
Serwo - chudzielec, szczęśliwy, ale straszny chudzielec.
Irmo, dalej nie można ustalić, co jest Serwusiowi i dlaczego nie chce chudzinek przytyć?
Danka Serwo ma uszkodzona trzustkę i wątrobe i właściwie nie ma szans na przytycie
będzie miał coraz ładniejszą sierść (postaram się, obiecuję) i będzie silniejszy
ale na całkowite wyzdrowienie nie można liczyć
ale bez fałszywej skromności nie jest mu u mnie źle i wydaje się szczęśliwy
podjęłam decyzję, że pomalutku sprubujemy zapoznać go z Jaskrem tak, aby zimą Serwo nie mieszkał w budzie w kojcu ale w domu
jeżeli się nie uda to ma już przygotowane miejsce w ogrzewanym pomieszczeniu obok wejścia do domu - między domem a garażem
Wiedźma - 12-07-2006 19:48
http://img459.imageshack.us/img459/1160/dsc088902aa.jpg
Cudo!!!
:klacz:
da-NUTKA - 12-07-2006 20:56
To może nawet dobrze, że Serwo nie przytyje, przynajmniej dla jego łapek. Oby wyniki były w normie, to piesio jeszcze długo nacieszy się Twoim domem.
Danka
sunrise - 12-07-2006 23:14
Irmo twój kącik na dogomanii dostarcza wielkich wzruszeń... wspaniałe opowieści /"agnieszka opowiada bajkę" -też pamiętam z dzieciństwa...czytałam ją nie wiem ile razy, znałam na pamięć i wyłam przy niej jak kojot ;) /wszystkie te przygarnięte bidy, które znalazły u Ciebie taką wspaniałą przystań... no u teraz Serwo opiekujący się maluchem...coś niesamowitego. :Cool!: :buzi:
Igusia - 13-07-2006 08:23
Irmo! Fotki (jak zwykle) DOSKONAŁE!!!!!! Dziękujemy...;)
ewatr - 13-07-2006 12:10
Mamuś jestem a nie Serwuś ale sie porobiło :evil_lol:
http://img55.imageshack.us/img55/3023/dsc088485it.jpg
mch - 13-07-2006 12:19
duży i maly na zielonym serducho wymięka :loveu: , w ogóle Serwo jaki kudłaty ze aż dziwne ! no i pycho uśmeihcniete ale co sie dziwic , psy mają u ciebie raj na ziemi
brazowa1 - 13-07-2006 13:41
Wspaniale zdjecia! Tak milo sie oglada!
Jaki on puchaty i piekny.Cudo!
Chociaz jako lysy osiolek byl niepowtarzalny :cool3:
irma - 13-07-2006 13:45
Wspaniale zdjecia! Tak milo sie oglada!
Jaki on puchaty i piekny.Cudo!
Chociaz jako lysy osiolek byl niepowtarzalny :cool3: kiedy mnie odwiedzicie ?
Medorowa - 14-07-2006 00:01
Normalnie tak dawno mnie tu nie było, że aż wstyd się przyznać:oops:
A Serwo ... :klacz: :klacz: :klacz:
irma - 14-07-2006 22:43
a co tu tak cicho
no tak zdjęć nie ma to nikt nie zagląda
Serwo już nikogo nie obchdziiiiiiiii :placz:
BasiaD - 14-07-2006 22:54
Irmo, brak słów.TAkie słodkości, że palce lizać. Nic tylko podziwiać .Jesteś wspaniała, a Twoje zwierzaki :loveu: :loveu: :loveu: Serwuś wygląda jakby wcale nie był w schronisku, a mały Teoś taki słodziak.
Dziękujemy że jesteś :lol:
irma - 14-07-2006 23:42
BasiaD dziękuję
nareszcie ktoś się odezwał bo coś tu za cicho
chciałam wstawić cdn opowieści o Malwie ale w takiej ciszy ....
a przy okazji - nie jestem wspaniała tylko kocham zwierzaki a Teos rzeczywiście słdziak i od dzisiejszej kąpieli ładnie pachnący słodziak
niteczka - 14-07-2006 23:49
Jaka cisza? Ten wątek jest moim ulubionym! Czekamy na dalsze opowieści! Co do kąpieli, to moje też były pachnące, ale mniejsza ruda małpa wytarzała się w kocich sikach! Niestety będę z nią spała!!!:shake:
zasadzkas - 14-07-2006 23:51
Kategorycznie domagam się dalszych losów Malwy :cool3:
I serdecznie pozdrawiam. Nie piszę bo po prostu nie chcę przedłużać wątku
kiwi - 15-07-2006 00:18
ja sie juz dawno zachwycalam, tylko braklo zcasu zbey napisac :(
ale etarz juz sie zglaszam ze zachwycilam sie bardzo!!!
irma - 15-07-2006 08:37
no dobra to jak się zachwycacie to zaraz wkleję obiecaną historie Malwy spisaną ręką mojej córki Anny
Strona 10 z 21 • Zostało wyszukane 2698 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21